czwartek, 5 grudnia 2013

Rozdział 27 - ,,Harry ratuj nas."

Rozdział 27
Moje zielone oczy z uporem wpatrywały się w padający deszcz, który nie ustępował od kilku dni. Chociaż ciałem byłem tutaj, w Hogwarcie, to jednak moje serce i myśli znajdowały się przy dwóch ważnych dla mnie dziewczynach. Pierwsza z nich. Piękna szatynka, której oczy wyrażały tyle emocji. Moja ukochana przyjaciółka. Jedyna w swoim rodzaju. Dziewczyna za którą uganiała się połowa chłopaków w naszej szkole, a która nie zwracała na to uwagi. Była jeszcze druga dziewczyna. Urocza rudowłosa mała złośnica. Dziewczyna, która podbiła moje serce, która miała trudny charakter. Była osobą, którą kochałem nad życie. A teraz? Obydwie. Tak daleko znajdowały się ode mnie. Nie wiedziałem czy były całe i zdrowe. A co najważniejsze czy żyły. Znowu. Znowu kolejne osoby przeze mnie miały cierpieć. Znowu ważne dla mnie osoby musiały przechodzić męczarnie.
Tak nie może być. Nie mogę na to więcej pozwolić.
Rozejrzałem się po moim dormitorium. W kolorach przeważała czerwień i złoto, przez co dormitorium sprawiało wrażenie przytulniejszego. W mojej głowie zaczęły pojawiać się wspomnienia związane z tym miejscem. Pierwsze kremowe piwo. Pierwsza ognista. Pierwszy pocałunek. Różne prywatne imprezy. A to wszystko i jeszcze więcej działo się w tym oto dormitorium. Niby wszyscy myśleli, że gryfoni są tacy grzeczni, a jednak prawda była zupełnie inna. Zdarzało się, że gryfoni wypijali więcej alkocholu na jednej imprezie niż ślizgoni w całym tygodniu. Zaśmiałem się sam do siebie przypominając sobie jedną z imprez na której to moja mała Mionka przepiła całe towarzystwo nawet bliźniaków. Wierzyłem, że dziewczyny wrócą całe i zdrowe. Wierzyłem w to całym sercem.

*

Leżąc w mokrej i ciemnej celi zaczęłam dostrzegać uroki życia. Po tylu dostanych Crucio, zwykłe leżenie sprawiało mi przyjemność, a jeszcze rozmowa z przyjaciółką by dla mnie wspaniałym przeżyciem. Była tylko jeszcze jedna rzecz, przez którą moje serce pękało. Tak bardzo chciałam móc na nowo przytulić się do chłopaka, którego kochałam nad życie. Tak bardzo chciałam usłyszeć jego cudowny śmiech i spojrzeć w roześmiane oczy. Czasami nawiedzał mnie w snach. Kazał być silną i nie poddawać się, lecz to było trudne zadanie. Każdego dnia moja psychika zostawała wystawiana na ciężkie próby. Każdego dnia moje ciało coraz bardziej odmawiało posłuszeństwa. Spojrzałam na śpiącą niedaleko Ginny. Była ode mnie dłużej tutaj i musiałam przyznać, że wyglądała strasznie. Często zdarzało się tak że przyjmowałam za nią Crucio. Tak bardzo chciałam wydostać ją stąd. Zamknęłam oczy. Wyobraziłam sobie, że rozmawiam z Harrym. Moje ciało owiało przyjemne ciepło. Byłam na tej samej polance co kiedyś. Byłam wilczycą, a przede mną stał jeleń.
Harry ratuj nas. 
W mojej głowie mijały wspomnienia ostatnich dni. Jeleń patrzył na mnie z przerażeniem, a ja czułam że odpływam. Ostatni raz spojrzałam na przyjaciele po którego policzku spłynęła jedna łza.

*

Obudziłem się ciężko oddychając. Moja głowa była pełna wspomnień nie należących do mnie. Po policzku płynęła wolno jedna łza. Szybko zerwałem się z łóżka uświadamiając sobie, że przed chwilą skontaktowała się ze mną Hermiona. Wybiegłem z dormitorium budząc przy okazję resztę lokatorów. Teraz jednak najważniejszy był plan. Plan odbicia dziewczyn.


*****************************************
Przepraszam ! ;( Rozdział krótki ale postaram się poprawić :( Jest tutaj ktoś jeszcze ? ;> Może na przeprosiny napiszę jakąś mikołajkową miniaturkę ? Co wy na to? :( Następny rozdział pojawi się do 2 tyg. Pozdrawiam Mania ;*

piątek, 4 października 2013

Rozdział 26 - ,,I need you... I need you Hermiono."

Rozdział 26
Nie wiem ile czasu spędziłam w tym lochu. Moje rude włosy były poplątane i zakurzone. Moje ubranie było brudne i wilgotne. Całe moje ciało wyglądało okropnie. Leżałam skulona w rogu mając coraz mniejszą nadzieję na ratunek. Każdego dnia o każdej porze myślałam o moich przyjaciołach. Co robią, jak się teraz czują? Wyczerpałam już cały zapas moich łez. Straciłam cały zapał i energię. W pewnym momencie usłyszałam kroki. Nie robiłam sobie z tego nic. Leżałam dalej skulona i jedyne na co było mnie stać to patrzenie w kierunku drzwi, które nagle się otworzyły. Do środka weszła najbardziej znienawidzona przeze mnie kobieta. 
- Weasley. Od dzisiaj będziesz miała towarzystwo. - powiedziała a drugi śmierciożerca, którego wcześniej nie zauważyłam wepchnął jakąś osobę do pomieszczenia. Osoba ta upadłam na podłogę a śmierciożercy rzucili jeszcze jakąś torbę na podłogę i odeszli zamykając ponownie drzwi. Powoli wstałam i podeszłam tam gdzie leżała osoba. I spojrzałam na twarz i zakryłam dłonią usta z przerażenia. Przykucnęłam przy ciele tak dobrze znanej mi osoby.
- Mionaa, Miona obudź się. Tobie nie może się nic stać. Hermiona nie zostawiaj mnie tu samej. - zaczęłam płakać nad ciałem przyjaciółki. Położyłam głowę dziewczyny na swoich kolanach przez co moje łzy spadały wprost na jej twarz.
- Ginny... dobrze cię widzieć... - usłyszałam jej słaby głos. Spojrzałam w te dobrze znane mi czekoladowe tęczówki, w których pomimo zmęczenia można było dostrzec iskierki szczęścia.
- Ciebie też Hermiono, ciebie też. - powiedziałam już spokojniejszym głosem. W między czasie brązowowłosa usiadła obok mnie i teraz tkwiłyśmy w swoich objęciach. Tak bardzo mi jej brakowało. Wiedziałam, że teraz damy sobie razem radę. Bo gdy ma się przyjaciółkę obok siebie wszystko jest łatwiejsze.

*

Leżałem na łóżku. To było ostatnio moje zajęcie. Nie chodziłem na zajęcia. Nie jadłem, nie spałem. Jednym słowem nie żyłem. Bez Hermiony, która była dla mnie jak tlen, moje życie przestało mieć dla mnie znaczenie. To dla niej każdego dnia podnosiłem się z łóżka i przyodziewałem jeden z najlepszych uśmiechów zarezerwowany tylko dla niej. Wpatrywałem się w okno. Deszcz padał nieustannie od kilku dni.
Pogoda chyba odzwierciedla mój nastrój.
Nie usłyszałem nawet gdy do pokoju wszedł mój bliźniak.
-Fred musisz zacząć jeść, spać... żyć.- powiedział cicho George. Spojrzał na mnie wzrokiem, który nie przyjmował odmowy. - Chyba nie chcesz paść zanim odbijemy Hermionę? 
Nie odpowiedziałem nic. Moja nadzieja umierała. Umierała z każdym nadchodzącym dniem. Wstałem z łóżka i podszedłem do okna. Słyszałem westchnięcie mojego brata.
- Na półce masz tosta i herbatę. Zjedz to... proszę Cię Fred. - powiedział. - Miona chciałabym żebyś żył normalnie. Nieważne co by się jej stało. - w drzwiach jeszcze powiedział tak ważne słowa, a moje serce drgnęło. Rozum podpowiadał, że George ma rację. Wziąłem tosta do ręki i ugryzłem kawałek. Spojrzałem na spływające po szybie krople deszczu. Zamknąłem oczy i wyszeptałem.
I need you... I need you Hermiono.

***********************
Przepraszam że tak późno dodaję :C Nie miałam weny :C Rozdział strasznie krótki, ale poprawię się. Obiecuję ! :)

wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział 25 - ,,Przepraszam zakochańce czy mogłabym porozmawiać na osobności z Hermioną?''

Rozdział 25
Tańcząc na balu z ukochaną osobą nie dostrzega się innych rzeczy. Wpatrując się w oczy drugiej osoby toniesz w nich. Wirowaliśmy z Fredem pomiędzy innymi parami. Bal trwał już 4 godziny. Była północ. Gwiazdy na niebie oświetlały Wielką Salę, a towarzyszący im księżyc dawał śliczną poświatę. Śliczne dekorację, wspaniała muzyka, to wszystko stanowiło kwintesencję balu. 
- Odpocznijmy chwilę. Mamy jeszcze czas. - powiedziałam do Freda na co on kiwnął głową i ruszyliśmy do swojego stolika przy którym byłam jedyną dziewczyną. Nasi towarzysze ruszyli na podboje serc dziewczyn tak więc byliśmy sami. Usiedliśmy obok siebie a rudzielec objął mnie w pasie tak, że oparłam głowę o jego klatkę piersiową. Chłopak pocałował mnie w czubek głowy na co zamruczałam niczym zadowolona kotka. Czułam na sobie czyjś wzrok, dyskretnie rozejrzałam się po sali. Długie rude włosy mignęły mi między tłumem.
Ginny
Uśmiechnęłam się smutno na myśl o mojej przyjaciółce. Tak, mimo wszystko Ginny nadal była moją przyjaciółką nawet kimś więcej. Od zawsze ruda była dla mnie jak siostra dlatego nie rozumiałam jej zachowania w ostatnim czasie. Usłyszałam stukot butów za nami. 
- Przepraszam zakochańce czy mogłabym porozmawiać na osobności z Hermioną? - odwróciliśmy się z Fredem jak na komendę. Za nami stała siostra rudowłosego, która wpatrywała się we mnie z wyczekiwaniem. Miała ona na sobie czarną sukienkę na ramiączkach, która w pasie miała kokardę. Na nogach zaś miała czarne szpilki. Oczy podkreśliła eyelinerem i maskarą. 
- Pewnie. - powiedziałam nim mój chłopak zdążył coś powiedzieć. Wstałam i pochyliłam się nad Fredem muskając jego usta. 
- Będę czekać przy drzwiach. - powiedziała jeszcze rudowłosa. Kątem oka zauważyłam, że dziewczyna rzeczywiście się oddala. Pochyliłam się nad chłopakiem jeszcze bardziej tak że połowę mojej twarzy zakrywały moje loczki. 
- Zaraz wrócę tylko dowiem się o co chodzi. - wyszeptałam wprost do jego ucha muskając je. Uśmiechnęłam się do chłopaka i ruszyłam w stronę drzwi. Zauważyłam Ginny, która nerwowo tupała nogą. Nie czekając na mnie zaczęła iść w stronę błoni. Dogoniłam ją i teraz szłyśmy ramię w ramię. Zatrzymałyśmy się dopiero przy jeziorze. Dziewczyna stała tyłem do mnie, lecz w jednej chwili odwróciła się i zaczęła mierzyć we mnie różdżką. 
- No Granger mam nadzieję, że pożegnałaś się ze swoim chłoptasiem bo może się okazać, że więcej się nie zobaczycie. - w tym momencie nogi się pode mną ugięły. Ten głos znałam go wszędzie. I te oczy niczym u szaleńca. 
- Witaj Bellatrix. - powiedziałam wściekła. Wiedziałam, że to spotkanie do najmilszych należeć nie będzie. I czemu w takich momentach moje przeczucia zawsze się sprawdzają? 

*

Gdy tylko Hermiona zniknęła mi z oczu ruszyłem na poszukiwanie Pottera i reszty. Musiałem go znaleźć gdyż w tym momencie miał bardzo potrzebną mi rzecz. Zauważyłem go jak tańczy z jakąś krukonką. 
- Wybacz, że Ci przerywam taniec Harry, ale musisz mi pomóc. - powiedziałem bardzo poważnym tonem na co młody Potter pokiwał tylko głową i przeprosił swoją nową koleżankę. Odeszliśmy na bok aby nie przeszkadzać tańczącym. 
- Harry masz może przy sobie mapę huncwotów? - zapytałem nie owijając w bawełnę. 
- Wiedziałem, że dzisiaj się przyda. - powiedział chłopak i wyjął z kieszeni pergamin i mi go podał. 
- Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego. - powiedziałem i stuknąłem różdżką w mapę. Po chwili zaczął na niej szukać kropeczki z napisem Hermiona Granger. 
- Kogo ty w ogóle szukasz Fred ? - zapytał się Harry. 
- Hermiony. Wyszła z Ginny i chcę mieć na nią oko. - powiedziałem szczerze. Miałem przeczucie, że dzisiaj stanie się coś złego. 
- Tu jest Hermiona, ale ...- głos Harrego uwiązł w gardle. Spojrzałem na kropeczkę obok. Moje oczy powiększyły się do rozmiarów tłuczka.
- Jasna cholera ! - wrzasnąłem i puściłem się biegiem w stronę błoni. Za mną pobiegł Potter zbierając po kolei resztę naszych przyjaciół. Razem wybiegliśmy z zamku. Usłyszałem trzask teleportacji. Spojrzałem na mapę w miejsce gdzie jeszcze niedawno była moja dziewczyna. Teraz nie było tam żadnej kropki. Pognałem nad jezioro. Rozglądałem się na około mając nadzieję, że Hermiona zaraz skądś wyskoczy i powie ,,Żartowałam !". 
- Freeeed.? - odwróciłem się w stronę Georga, spojrzałem na przedmiot, który trzymał w ręku. Tą różdżkę poznałbym wszędzie. Na różdżkę Miony padała poświata księżycowa. 
- Chłopaki tu jest kre-e-ew. - słaby głos Rona doszedł do mnie po kilku minutach. Ruszyłem w tamtym kierunku. Na trawie była krew. Nie mogłem na to patrzeć, nie chciałem. Miałem ochotę utopić się w tym jeziorze. Usiadłem na jego skraju i schowałem głowę w dłonie. Nie docierało do mnie co się działo później, nie słyszałem rozmów chłopaków, nie widziałem jak patronus Harrego leci zawiadomić Dumbledora. Po mojej głowie krążyła jedna myśl. 
Hermiona jest ranna i została porwana. 


*******************************************************************
TADAM ! Nowy rozdział ! :) Teraz w rozdziałach będzie więcej akcji :D hahaha :D Wróciłam z wakacji wypoczęta więc jest dobrze :) Zabieram się za pisanie nowego rozdziału. Mam nadzieję że ktoś to czyta ;D

wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 24 - ,,Ty zawsze będziesz wyglądać pięknie nawet w starym dresie i wyciągniętej bluzce.''

Rozdział 24 
I nastała długo przez wszystkich wyczekiwana sobota. Pogoda jednak nie była tak sprzyjająca jak w zeszłe tygodnie. Co jakiś czas przez burzowe chmury przebijały się promienie słońca. Pogoda niby przygnębiająca, a jednak ja miałam dużo energii i pozytywnego nastroju. Jak na skrzydłach poleciałam do łazienki wykonać poranną toaletę. Chciałam się dzisiaj ubrać inaczej. Tak, aby wyróżniać się z tłumu. Dlatego też założyłam czarno-szaro-białe leginsy w dziwny wzorek, czarne vansy, ciemno szarą bluzę z wąsami i czapkę też oczywiście czarną. Swoje loki wyprostowałam a oczy podkreśliłam kreskami i tuszem do rzęs.
Zadowolona z efektu wyszłam z łazienki i skierowałam się do Pokoju Wspólnego. Gdy tylko do niego weszłam wszyscy zwrócili na mnie swój wzrok, a niektórzy śmielsi chłopcy zaczęli gwizdać. Wzrokiem zaczęłam szukać mojej grupy. Znalazłam ją siedzącą na kanapie tyłem do mnie. Po chwili jednak w moją stronę odwrócił się George, któremu na mój widok szczęka opadła. Zaczął ruszać ustami jak ryba bez wody przy okazji trącając swojego bliźniaka. Gdy ten tylko się odwrócił miał podobną minę. Za nim odwróciła się reszta chłopców. Każdy był oszołomiony tym jak wyglądam. Złapałam jedną ręką skrawek bluzy na dole a drugą ręką złapałam rękaw i przysunęłam go sobie do policzka. Usłyszałam jak kilku chłopców wzdycha. Czekałam na jakikolwiek ruch ze strony mojego chłopaka i doczekałam się. Powoli jakby ostrożnie podchodził do mnie z tym swoim uśmiechem. Gdy był już blisko złapał mnie za dwie ręce i delikatnie pocałował. 
- Jesteś piękna Hermiono. - wyszeptał mi na ucho. Zarumieniłam się pod wpływem jego słów. Bądź co bądź nigdy nie byłam odporna na komplementy. Uśmiechnęłam się do niego i teraz ja go delikatnie pocałowałam. On objął mnie w tali a ja stanęłam na palcach, ponieważ Fred był ode mnie sporo wyższy. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 9.40. 
- Muszę już iść. - powiedziałam do rudzielca kiedy skończyliśmy pocałunek. Widziałam jego smutną minę, lecz nic nie mogłam na nią poradzić. - Jeśli chcesz bym wyglądała pięknie na balu to musisz mnie puścić kochanie. 
- Ty zawsze będziesz wyglądać pięknie nawet w starym dresie i wyciągniętej bluzce. - powiedział to tak, że moje kolana zmiękły, lecz jednak puścił mnie i pocałował w policzek. - idź już dopóki się nie rozmyślę. 
Zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek. Wybiegłam z pokoju wspólnego i pognałam pod Wielką Salę. Po drodze słyszałam gwizdy i teksty typu ,,Jaka lasencja'' , ,,Jak myślisz kto to ?'' itp. Luna już na mnie czekała, uśmiechnęła się widząc mój strój, ale nie skomentowała go. Razem ruszyłyśmy na podbój sklepów. Chodziłyśmy od jednego do drugiego z nadzieją znalezienia wymarzonej sukienki. Pełne nadziei weszłyśmy do małego, lecz przytulnego sklepiku. Od razu podeszłyśmy do wieszaków i już po chwili obydwie miałyśmy w rękach prawdziwe dzieła sztuki mody. Obydwie weszłyśmy do przymierzalni, aby przymierzyć swoje kreacje. Wcześniej jednak dobrałyśmy sobie buty i inne dodatki. Na TRZY CZTERY wyszłyśmy i obydwie zaniemówiłyśmy na swój widok. Luna była ubrana w kwiecisty gorset, niebieską spódniczkę i złociste buty na obcasie. Gorset i spódniczka pasowały idealnie i sprawiały wrażenie jakby były jedną sukienką. 
Ja natomiast byłam ubrana w brązowo-beżową sukienkę, której góra była wykonana ze skóry. Buty były również brązowe i na obcasie.
Spojrzałyśmy na siebie i już wiedziałyśmy o co chodzi. 
Bierzemy. 
Razem podeszłyśmy do kasy i ciesząc się jak małe dziewczyny z nowej lalki barbie skierowałyśmy się do Trzech Mioteł na kremowe piwo aby uczcić udane zakupy.

*

Nadszedł 30 października. Tak długo wyczekiwany dzień przez wszystkich uczniów. Właśnie szykowałam się na bal. Robiłam makijaż i zakręcałam za pomocą zaklęcia włosy, aby mieć małe loczki. W pokoju rozbrzmiewały różne piosenki dochodzące z przenośnego radia. Była już 18.30 a o 18.40 byłam umówiona z Fredem w Pokoju Wspólnym. Ostatnie poprawki, ostatnie spojrzenie w lustro i gotowe. Musiałam przyznać, że ta stylizacja bardzo mi się podobała. Schodziłam po schodach powoli i z gracją tak aby nie upaść. Na kanapie już siedział mój książę z bajki. Gdy tylko mnie zobaczył zaniemówił, jednak szybko się otrząsnął. 
- Mam najpiękniejszą dziewczynę, która wygląda jak bogini. - powiedział Fred znowu mi słodząc,a mi znowu na policzki wyszły diabelskie rumieńce. 
- To będzie niezapomniany bal kochanie. - powiedziałam szepcząc.
- To będzie nasz bal kochanie. - wyszeptał wprost w mojego usta rudzielec. 

Nawet nie mieli pojęcia, że ten bal rzeczywiście będzie niezapomniany, ale w nie tak bardzo pozytywnym sensie dla nich. 


*****************************************
Ah wybaczcie :( Wybaczcie, że nic się nie pojawiało przez tak długi czas. Postaram się to naprawić i dodawać regularnie jeśli ktoś to jeszcze wgl czyta. Rozdział nie krótki, lecz do najdłuższych też nie należy. Obiecuję poprawę. Do napisania czytelnicy :)

poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 23 - ,,Aaaa.. ty to uważasz jako zajebistość ja to uważam jako głupotę.''

Rozdział 23
Była kolacja. Wszystkie osoby w Wielkiej Sali omawiały szczegóły balu, byłam jedną z nich. Myślałam w co się ubrać i doszłam do wniosku, że wypad do Hogsmeade będzie konieczny. Pojawił się tylko jeden szczegółowy problem. Nie miałam z kim się wybrać na zakupy. Z chłopakami nie pójdę. Chciałam zaskoczyć ich swoim strojem. Z Ginny się nie odzywam. Rozglądałam się po Wielkiej Sali mając nadzieję na olśnienie. I rzeczywiście dostałam go. Przyglądałam się stołowi krukonów i wtedy mój wzrok padł na moją blondwłosą koleżankę. Z uśmiechem dokończyłam jedzenie i rzucając Zaraz Wracam ruszyłam w kierunku Luny. 
- Hej. Luno mogę mieć do ciebie pytanko ? - zapytałam się dziewczyny. Blondynka uśmiechnęła się do mnie ciepło. 
- Witaj Hermiono. W czym mogę ci pomóc ? 
- Widzisz, czy chciałabyś wybrać się ze mną do wioski w sobotę na zakupy ? - uśmiech nie schodził z twarzy mojej koleżanki, która twierdząco pokiwała głową przez co mój uśmiech powiększył się jeszcze bardziej. 
- To o 10 przy Wielkiej Sali ? - zapytała się mnie krukonka. Pokiwałam głową na zgodę i już miałam odchodzić, gdy zatrzymał mnie kogoś krzyk. 
- Granger! Chcesz iść ze mną na bal ? Oczywiście, że chcesz.- odwróciłam się i zobaczyłam stojącego na ławce Briana Comela. Przystojnego krukona z siódmego roku. Niestety uroda i rozum nie idą w parze w jego przypadku. Był zbyt pewny siebie i strasznie zarozumiały. Czasami myślałam czy nie powinien on być w Slytherinie. Spojrzałam na niego jak na idiotę. 
- Wybacz Comel, ale mam już partnera i to na pewno nie jesteś ty. - powiedziałam uśmiechając się wrednie. Po szkole niosły się plotki, że chłopak jest we mnie zadurzony i próbuję zwrócić moją uwagę na siebie. Chłopakowi zszedł lekko uśmiech z twarzy, ale nie dał po sobie poznać, że jakoś odczuł moją odmowę. 
- To nie możliwe beybe. Ja jestem tak zajebisty, że wszyscy się chowają od błysku mojej zajebistości.- powiedział dumnie wypinając klatkę. Zaśmiałam się. Czułam wzrok całej szkoły wraz z gronem pedagogicznym. Czułam palący wzrok mojego chłopaka. Odwróciłam się do niego i posłałam mu uspokajający uśmiech. 
- Aaaa.. ty to uważasz jako zajebistość ja to uważam jako głupotę. - cała szkoła roześmiała się serdecznie na moje porównanie. - Zresztą, gdybyś nie wiedział to status mam W ZWIĄZKU. 
Odwróciłam się od niego i zamierzałam wrócić do przyjaciół. Nie przewidziałam jednak, że wściekły Comel złapię mnie za ramię i siłą odwróci. 
- Nie zadzieraj ze mną kotku. Mnie się nie zostawia na lodzie. - powiedział wręcz sycząc i w tym momencie byłam pewna, że tiara przydziału popełniła poważny błąd nie przydzielając go do wężyków. Cała sala zamarła. 
- Radzę Ci ją puścić Comel. - wściekły ton Freda doprowadził do tego, że po moich plecach przeszły ciarki. Odwróciłam się i spostrzegłam, że zmierza on w naszym kierunku. Przełknęłam ślinę, zły Fred wcale nie oznaczał nic dobrego, a to, że za nim szedł George i Lee nie dodawało mi otuchy ich miny również wskazywały na to, że nie podoba im się ta cała sytuacja. Kawałek za nimi w bojowych pozycjach stali Harry, Ron, Seamus, Dean i Neville. Westchnęłam. 
- Co wzdychasz ? - zapytał Brian, który trochę stracił pewności siebie. 
- Będą kłopoty.- Jego uścisk na moim ramieniu zelżał, co pozwoliło mi wyrwać się z jego uścisku. W kilku sekundach znalazłam się przy moim bliźniaku, który automatycznie objął mnie. 
- Nic ci nie jest ? - zapytał, czuło spoglądając na mnie. Wtuliłam się w niego.
- Nie, trochę mnie ramię boli....,ale to nic. - dodałam szybko czując jak mięśnie mojego chłopaka się napinają.
- Jeszcze raz będziesz się jej narzucać to inaczej pogadamy. - rudowłosy powiedział do Briana i razem ze mną ruszył w kierunku wyjścia. Za nami poszli nasi przyjaciele i w niedługim czasie siedzieliśmy w naszym pokoju wspólnym rozkoszując się chwilą spokoju.

*

- Panie, nudzi mnie już to całe udawanie. - pewna kobieta klęczała przed swoim panem i władcą.
- Jeszcze trochę moja droga. Cały nasz plan będzie miał finał na ich wielkim balu. - powiedział prawie sycząc. Kobieta z obłędem w oczach wpatrywała się w czarną postać.
- A co z tym wyrzutkiem panie. W końcu się zorientują, że nie ma dwóch osób. - powiedziała.
- Ale wtedy ciebie i jej już nie będzie tam. To będzie wielka niespodzianka. - powiedziała z dumą postać. Tak, ciemne czasy nadchodzą.


****************************************************************
Jest kolejny rozdział :) Krótszy, ale kolejny... uwaga, uwaga będzie dłuższy i to pewne :D 

czwartek, 16 maja 2013

Rozdział 22 - ,,Dzięki Potter, moja dziewczyna woli naukę ode mnie.''

Rozdział 22
Był 26 października. Czwartek. Wstałam jak co dzień, wykonałam poranną toaletę, ubrałam się normalnie i zeszłam na dół. W Pokoju Wspólnym było wiele osób co mnie szczerze powiedziawszy zdziwiło. Zrobiłam kilka kroków w przód i czyjeś ramiona porwały mnie. Unosiłam się kilkanaście centymetrów nad ziemią, wpatrując się w roześmiane oczy mojego chłopaka. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w usta co on oczywiście odwzajemnił. Zarzuciłam mu ręce na szyję, nie zauważając, że moja torba zsunęła mi się z ramienia i teraz leży na podłodze. 
- No nareszcie jesteś Hermiono. Już myślałem, że ten głąb nie da mi spokoju. Cały czas o tobie mówił i jęczał, że się stęsknił. - nasze jakże miłe zajęcie przerwał drugi z bliźniaków. Zwróciłam na niego swój wzrok, a potem znowu przeniosłam go na swojego chłopaka, którego policzki zaróżowiały lekko. Spojrzał morderczym wzrokiem na swojego brata. I już miał coś powiedzieć, lecz wspaniałomyślna JA mu przerwałam. 
- Mi też miło cię widzieć George! - roześmiana pocałowałam drugiego bliźniaka w policzek. Uśmiechnęłam się do nich i podeszłam do tablicy ogłoszeń gdzie zebrało się kilka osób. Już dochodziłam tam gdy poczułam ucisk na mojej ręce. Odwróciłam się i zauważyłam mojego chłopaka, który uśmiechał się do mnie łobuzersko. Odwzajemniłam uśmiech i po chwili poczułam jego usta na swoich. Objęłam go za szyję a jego ręce powędrowały do mojej talii. Cały Pokój Wspólny zaczął gwizdać i klaskać. Uśmiechnęłam się przez pocałunek. Poczułam jak mój chłopak jeszcze bardziej przyciska mnie do siebie. Po kilku minutach oderwaliśmy się od siebie. Lekko dysząc spojrzeliśmy na siebie. Nie potrzebowaliśmy słów,żeby się rozumieć. Wystarczyło jedno spojrzenie, jeden dotyk a my już wiedzieliśmy co czuje nasza druga połówka. Czy było to normalne? Jeśli chodzi o świat magii to tak. Po chwili Fred z uśmiechem godnym huncwotów uklęknął przede mną i rozłożył ręce. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Ma księżniczko. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i pogalopujesz ze mną na moim białym ogierze na bal zorganizowany na cześć Duchów, który odbędzie się 30 października. W jakże piękną noc, podczas której wytańczymy sobie świetlaną przyszłość. - słowa płynące z ust rudowłosego były magiczne i piękne. Nie spodziewałam się po nim takiej poezji. Byłam szczęśliwa, że jest moim chłopakiem. Z uśmiechem na ustach i łzami wzruszenia w oczach ukucnęłam przed nim i mocno się w niego wtuliłam. Chłopak objął mnie.
- Tak, tak pójdę z tobą na ten bal tylko nie wygłaszaj takich wzruszających tekstów. - powiedziałam z uśmiechem na co mój luby się zaśmiał. Pocałował mnie w czubek głowy i wstał podnosząc mnie. Zaśmiałam się perliście, kiedy zaczął okręcać się ze mną. Nasi przyjaciele śmiali się z nas, lecz nie dziwiłam  im się. Do porządku przywołał nas głos samego Golden Boya.
- Nie chce nic mówić, ale właśnie przegapiliśmy śniadanie i za chwilę spóźnimy się na transmutacje... ale ja nie chce nic mówić... - powiedział szybko Harry zauważając wzrok mojego chłopaka. Słowa zielonookiego podziałały na mnie jak kubeł zimnej wody. Wyrwałam się z ramion mojego chłopaka i jak oparzona w biegu chwyciłam torbę i wybiegłam z Pokoju Wspólnego.

*

Moja wspaniała dziewczyna zostawiła mnie dla durnych lekcji a to dzięki komu? Dzięki Potterowi.
- Dzięki Potter, moja dziewczyna woli naukę ode mnie. - powiedziałem na pół poważnie. Pottero- makrelo uśmiechnął się do mnie i ruszył za swoją przyjaciółką ciągnąc za sobą mojego młodszego brata. Ja też nie wiedząc co ze sobą zrobić udałem się w kiepskim humorze na lekcje. Było mi gorąco więc zdjąłem z siebie bluzę. Gdy trzymałem ją w ramionach poczułem ten znajomy zapach. Mgiełka mojej dziewczyny delikatnie pieściła moje nozdrza. Już w weselszym humorze ruszyłem na lekcje. I kto by pomyślał, że zapach mgiełki ukochanej poprawi mi humor?


***********************************************
Doberek. Wybaczcie, że tak późno, ale... no właśnie.
Moja siostra w niedziele miała komunię przez co tamten i ten tydzień chodziłam z nią do kościoła. Dodatkowo problemy w szkole no i mój wujo zmarł przedwczoraj :C W sobotę mam pogrzeb.

Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem. Kocham was <3
Mania

wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział 21 - ,,JAK TO WYRZUCASZ MNIE Z DRUŻYNY !? ''

Rozdział 21
- JAK TO WYRZUCASZ MNIE Z DRUŻYNY !? - krzyki panny Weasley było słychać w zamku a przypomnę, że cała scena rozgrywała się na boisku quidditcha. Był piękny słoneczny dzień. Była sobota, koniec października dokładniej 20 dzień. Takie pogodne dni jak te nie zdarzały się ostatnio często. Siedziałam na trybunach oglądając trening zawodników gryfonów. I bądź co bądź musiałam przyznać, że dzisiejszy trening wcale im nie wychodził a była to sprawka panny Weasley, która co chwila myliła rozegrania bądź źle podawała kafel przez co reszta ścigających o mały włos nie wpadała na tłuczki co wiązało się z tym, że bliźniacy mieli pełne ręce roboty. 
Westchnęłam przyglądając się całej scence. 
- Nie wyrzucam cię. Po prostu odrzucam cię na ten mecz Ginny. Nie potrafisz się zgrać z zespołem i nie mogę ryzykować. - usłyszałam spokojny głos Pottera. Wyobrażałam sobie jak musi mu być ciężko. Musiał odsunąć jednego z wcześniej najlepszych zawodników a na dodatek swoją dziewczynę. Od incydentu w pokoju wspólnym minął  tydzień. Podczas niego Ginewrę widywano coraz częściej ze ślizgonami bądź jakimiś tapeciarami. Niestety ten widok bardzo bolał młodego Pottera chociaż on twierdził inaczej.
- NIE ROZMIESZAJ MNIE POTTER ! WIESZ CO ? ODCHODZĘ Z DRUŻYNY NA ZAWSZE I ZRYWAM Z TOBĄ ! MOŻESZ SOBIE WZIĄĆ DO DRUŻYNY SWOJĄ UKOCHANĄ PRZYJACIÓŁECZKĘ. ! - wskazała na mnie ręką i odeszła zostawiając samego Harrego na środku boiska. Nie zatrzymywał jej, wiedział, że tak będzie lepiej. Zeszłam do niego i podeszłam. Reszta drużyny nie odzywała się stała w pewnej odległości od szukającego. Jako jedyna podeszłam do niego i przytuliłam. Nie odtrącił mnie wręcz przeciwnie wtulił się we mnie jeszcze bardziej. Wiedziałam czego on potrzebuję. Czułam się jakbym znała jego myśli. Spojrzałam na całą drużynę. Wpatrywali się w nas ze współczuciem. Mój wzrok padł na Freda a nasze spojrzenia skrzyżowały się. Widziałam, że był trochę zazdrosny, ale też lekko przybity.
- Harry masz iść do szatni i się przebrać. Bez dyskusji. - dodałam kiedy zauważyłam, że chce coś powiedzieć. Młody Potter grzecznie pomaszerował do szatni nie zwracając na nic uwagi. Spojrzałam się na drużynę.
- Katie mogę cię prosić abyś poprowadziła resztę treningu? Grajcie podania między sobą. Ja zastąpię Ginny, ale to dopiero jutro. Dzisiaj muszę zająć się naszym Złotym Chłopcem.
- Pewnie Hermiono nie ma problemu. Słyszeliście ? Raz do roboty. -Katie wesołym tonem zarządziła powrót do treningu. Wszyscy wzbili się w powietrze. Wszyscy oprócz mojego chłopaka. Podszedł do mnie i spojrzał w moje oczy.
- Nie bądź zazdrosny. Harry jest tylko moim przyjacielem. Wiesz, że nie mogę go teraz zostawić. - powiedziałam do niego szeptając wprost w jego usta.
- Wiem skarbie wiem. - Westchnął i pocałował mnie. Oddawałam pocałunek. Mój umysł został całkowicie wyłączony. - Idź już do niego. Zobaczymy się wieczorem w Pokoju Wspólnym i tam dokończymy - powiedział jeszcze mój chłopak i posłał mi ten swój zawadiacki uśmiech. Po chwili wzbił się w powietrze i już szybował z resztą drużyny. Westchnęłam i szybkim krokiem ruszyłam do szatni. Harry siedział z głową schowaną w dłoniach. Dotknęłam jego ramienia a ten podniósł swój zielony wzrok na mnie.
- Harry chodź ze mną. Wiem co ci pomoże. - powiedziałam cicho. Chłopak pokiwał głową i ruszył za mną. Wyszliśmy z szatni i zaczęliśmy kierować się w stronę Zakazanego Lasu. Potter spojrzał na mnie ze zdziwieniem ja jednak weszłam w pierwsze gęstwiny. Stanęłam między jakimiś drzewami aby nie było mnie widać i przemieniłam się. Po chwili patrzyłam na świat z zupełnie innej perspektywy. Wiedziałam kim się stałam. Wyszłam z powrotem do Harrego a ten spojrzał na mnie zaskoczony. W końcu nie codziennie widzi się szarą wilczycę ze ślepiami w kolorze mlecznej czekolady. Swoim pyszczkiem złapałam rękaw przyjaciela i pociągnęłam go w stronę drzew. Chłopak od razu zrozumiał o co mi chodziło i już w następnym momencie stał przede mną jeleń ze wspaniałym porożem.
Chodź za mną.
Ruszyłam biegiem w stronę środka Zakazanego Lasu. Słyszałam za sobą uderzanie kopyt o ziemię. 
Nadążasz ? 
Pytasz a wiesz. 
Uwielbiałam porozumiewanie się telepatyczne zwierząt. Na odpowiedź Harrego wesoło zaszczekałam i mogłabym zagwarantować, że w tym momencie mój rogaty przyjaciel wywrócił oczami. Po 5 minutach biegu dobiegliśmy na polanę gdzie kwitły różnego rodzaju kwiaty, gdy było mi smutno często przychodziłam tu nocą. Spojrzałam na mojego rogatego przyjaciela. W jego oczach widziałam zachwyt gdy tak rozglądał się po polanie. Słońce świeciło wysoko na niebie. Po raz pierwszy od kilku dni była taka piękna pogoda. W oddali słyszałam jakby śmiechy bliźniaków. Położyłam się pośród kwiatów, zamruczałam gdy poczułam jak słońce przyjemnie grzeje mój grzbiet. Poczułam jak trawa obok mnie ugina się pod czyimś ciężarem. Otworzyłam ślepia i wbiłam swój wzrok w mojego zielonookiego przyjaciela.
Mionka ! Pobaw się ze mną ! 
W co ty chcesz się bawić Harry ? 
W berka ! No Mionka dawaj ! 
Spojrzałam z politowaniem na mojego przyjaciela,który szczerzył do mnie swe białe ząbki, lecz wstałam i łapą szturchnęłam jeszcze leżącego przyjaciela.
Gonisz ! 
I ze śmiechem uciekłam. Czułam jak jeleń mnie goni. Po chwili poczułam jak dotknął mnie porożem. 
Teraz ty gonisz !
I ganialiśmy się tak w kółko. Nie liczyliśmy czasu. Dopiero gdy słońce zaczęło chylić się ku zachodowi, my zmęczeni gonitwą położyliśmy się na środku polany. Nie odzywaliśmy się do siebie. Obydwoje potrzebowaliśmy ciszy. Z Harrym rozumieliśmy się bez słów, może to dlatego, że zachowywaliśmy się jak rodzeństwo. Mój przyjaciel odwrócił łeb w moją stronę. Spojrzałam na niego przenikliwie. 
Dziękuję za to, że jesteś Hermiono. 
Zawsze będę Harry. Pamiętaj o tym. 
Jesteś dla mnie jak brat. Wiesz o tym. 
Wiem i dziękuję ci za to. Jesteś wspaniałą
przyjaciółką i siostrą. 
Przytuliłam się do jelenia a z moich ślepi popłynęło kilka łez. 
Czas się zbierać Harry. 
Jeleń pokiwał głową na znak zgody i wstał. Uczyniłam to samo. Nie śpiesząc się ruszyliśmy w drogę powrotną. Pokonaliśmy ją w ciszy, każde z nas pogrążone w swoich myślach. Już dawno nie spędziliśmy z Harry tyle czasu co dzisiaj. Gdy dochodziliśmy na skraj Zakazanego Lasu przemieniliśmy się w ludzkie postacie. Posłałam mojemu przyjacielowi uśmiech co ten odwzajemnił. Na dworze robiła się szarówka gdy dochodziliśmy do Hogwartu. Kiwaliśmy głowami gdy jakiś uczeń się z nami witał. Po drodze spotkaliśmy Ginny z jakimś ślizgonem. Pociągnęłam młodego Pottera i w szybszym tempie pokonaliśmy drogę do Pokoju Wspólnego. Weszliśmy do niego ramie w ramię.
- Idę do dormitorium Miona. Musze wszystko przemyśleć, ale nie martw się. Nic złego sobie nie zrobię. Obiecuję. - powiedział do mnie czarnowłosy i przytulił mnie na pożegnanie. Potem ruszył w stronę swojego dormitorium a ja ? Podeszła do mojego chłopaka, który siedział na fotelu i czytał jakąś książkę. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem i usiadłam mu na kolanach. Nie odrywając wzroku od książki powiedział.
- Widzę, że moja dziewczyna przypomniała sobie o mnie. Cóż za zaszczyt.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Myślałam, że wszystko sobie wyjaśniliśmy.
- Ale Fred...ja.. - nie dokończyłam bo mój chłopak wybuchł niepohamowanym śmiechem zbijając mnie lekko z tropu.
- Wiem kochanie. Wiem. Sprawdzałem tylko jak zareagujesz. - powiedział odkładając książkę na pobliski stolik i całując mnie przy okazji w nos. Wypuściłam powietrze i uśmiechnęłam się. Mój chłopak zaczął się przybliżać do mnie, lecz coś nam przerwało.
- Ehehem ! - odwróciliśmy głowy w kierunku z którego dochodził odgłos. Przed nami stała wysoka blondynka. Uśmiechnęła się do mnie sztucznie i spojrzała na Freda uśmiechając się uwodzicielsko. Miałam ochotę wstać i pacnąć ją w ,,Ten Kaczy Łeb'' jednak powstrzymała mnie dłoń mojego chłopaka, który trzymał ją na mojej talii.
- Tak ? - powiedział oschle rudowłosy na co uśmiech paniusi zmalał. W myślach zaśmiałam się na ten widok. Dobrze wiedziałam, że Fred nie lubi jak ktoś przerywa ,,nasze'' chwile samotności.
- Ohh Freddiee ! Chciałam się zapytać co było zadane z numerologii bo głupiaa ja zapomniałam zanotować. Ahhh bo wiesz u mnie w szkole jest inaczej i wgl.. - blondynka wydawała mi się tak pusta jak stojący na stoliku wazon ze sztucznymi kwiatami. Fred spoglądał na nią z politowaniem.
- George ! - krzyknął mój chłopak i już po chwili koło nas zjawił się drugi bliźniak. Na przywitanie dostałam od niego buziaka w policzek.
- Asio ! Ona jest moja głąbie nie zapominaj ! - powiedział udając złego Fred. Po chwili jednak roześmialiśmy się zapominając kompletnie o blondynce.
- ehem ! Ja tu jestem ! - powiedziała patrząc na mnie z nienawiścią.
- George, stary. Mógłbyś powiedzieć koleżance co jest zadane z numerologii? Bo ja jestem trochę zajęty...
- Pewnie ! A panią zapraszam ze mną. Niech pani da spokój naszym gołąbeczką. - drugi bliźniak puścił nam oczko i zabrał ze sobą plastika, który ewidentnie był zawiedziony, że to nie mój chłopak poda jej numerologie. Spojrzałam w oczy mojego chłopaka a potem przytuliłam się do niego. Nie chciałam aby ktoś mi go odebrał, lecz miałam złe przeczucia co do tej dziewczyny. Przyszłość miała pokazać co i jak.


***********************************************************************
Jejku ! Jakiś długi mi wyszedł xd Hahah :D Myślę że ujdzie jakoś :)) Dziękuję za wszystkie komentarze. Są bardzo budujące i motywujące. Następny rozdział pojawi się chyba w sobotę bo teraz wyjeżdżam. Ledwo udało mi się dodać ten :D Pozdrawiam serdecznie ;*

A no i oczywiście Manii odbiło ! Zaczęłam pisać nowe opowiadanie oczywiście o Fremione ! Zastrzelcie mnie ! Mam już prolog. Ale to opowiadanie dodam jak zakończę to więc jeszcze trochę poczekacie :) Bo poczekacie prawda ? :)

5 komentarzy = nowy :) 

niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 20 - ,,Mała to jest twoja... dobra nie zagłębiajmy się w anatomię''

Rozdział 20
Wieść o kłótni w rodzinie rozeszła się po Hogwardzie jak ciepłe bułeczki. Już następnego dnia było to głównym tematem do rozmów. Napięcie opanowało cały Gryffindor ponieważ nigdy nie było wiadomo kiedy można było spodziewać się jakiegoś wybuchu. Wiadoma była przyczyna takiego nastroju i chociaż większość uczniów Hogwartów jak i spora część ślizgonów  nie chciała się przyznać to swoimi sercami byli przy pannie Granger. Dziewczyna chociaż starała się ukryć smutek jak i żal wywołany przez swoją przyjaciółkę wyglądała okropnie. I chociaż była ubrana normalnie to sama mimika twarzy ukazywała jak bardzo dziewczyna cierpi.

 Jej chłopak jak i przyjaciele starali się rozweselić gryfonkę, tak że nawet przez jakiś czas na jej ustach gościł uśmiech lecz nie zostawał on na długi czas. Teraz siedzieli razem na obiedzie, lecz żadne z nich nie czuło się jakoś głodne nawet wiecznie głodny Ron. Siedzieli, aby siedzieć, zachować pozory. Na minionych lekcjach było za spokojnie co nawet zauważyli nauczyciele. Bo kto by mógł nie zauważyć, że w czasie zadawania pytań ręka panny Granger nie podnosiła się ku górze. Nawet Snape zaprzestał znęcania się nad świętą trójcą co bardzo rzuciło się w oczy wszystkim uczniom. Całą ósemką siedzieli razem w ciszy.


Nie mogłam znieść już tej ciszy między nami. Czułam się temu winna. Nie potrafiłam poprawić swojego humoru bądź chociaż udawać, że wszystko jest w porządku. Rozejrzałam się po moich przyjaciołach. To ja zepsułam relację między nimi a rudowłosą. Gdyby nie ja.... Westchnęłam. Czułam jak wielka gula rośnie mi w gardle a łzy zbierają się w oczach. Nie mogłam tu dłużej siedzieć. Nie teraz,nie w tym momencie.
- Ja.... ja muszę się przejść. - powiedziałam cicho lecz na tyle głośno by moi najbliżsi mnie usłyszeli.
- Pójdę z tobą... - zaoferował mi mój chłopak. Spojrzałam na niego i pokręciłam przecząco głową.
- Nie Fred. Muszę pomyśleć. Muszę pobyć trochę sama. Wiem, że się martwicie, ale wy też musicie pobyć w męskim gronie. - powiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie do wszystkich. - Wrócę. Po obiedzie nie mamy lekcji, więc przyjdę na kolację. I nie martw się nic mi nie będzie.
- Weź chociaż moją bluzę skarbie. - powiedział czule rudowłosy przez co przyjemne ciepło rozeszło się po moim ciele. Kiwnęłam potakująco głową i założyłam ją przez głowę. Była na mnie o wiele za duża i wyglądała jak sukienka dla mnie.
Chłopcy zaśmiali się jak mnie zobaczyli.
- Wyglądasz jak kruszynka. - śmiał się ze mnie George. Spojrzałam na niego oburzonym spojrzeniem jednak kąciki ust powędrowały ku górze zdradzając tym samym moje rozbawienie.
- Pfff ! No wiesz co ! - udawałam, że strzelam focha i założyłam ręce na wysokości biustu. Chłopcy patrzyli zaciekawieni na naszą wymianę zdań.
- Oh no dobra nie kruszynka to może maleństwo. ! Jesteś taka malutka. - szczerzył się George widocznie zadowolony, że zna aż tyle przymiotników.
- Mała to jest twoja... dobra nie zagłębiajmy się w anatomię ! Ja jestem średniego wzrostu. - powiedziałam a Georga zatkało. Za to reszta naszej wesołej gromadki pokładała się ze śmiechu. Ronowi nawet łzy leciały po policzkach za to Seamus jak zdążyłam zauważyć leżał pod stołem nie mogąc powstrzymać swojego rechotu.
- hahahah ! Moja dziewczynka ! - przyciągnął mnie do siebie Fred i czule pocałował. I chociaż mój chłopak siedział to byłam od niego wyższa o niecałą głowę. - Dobra kochanie idź już bo potem będzie ciemno i będę się o ciebie martwił.
Pokiwałam potakująco głową i ruszyłam w stronę wyjścia z Wielkiej Sali. W drzwiach odwróciłam się jeszcze by spojrzeć na przyjaciół. George nadal siedział ogłupiały a reszta cały czas się z niego nabijała. Jedynie jego bliźniak klepał go raz po raz po ramieniu. Uśmiechnęłam się i ruszyłam w kierunku błoni. Gdy tylko otworzyłam drzwi do moich nozdrzy dostało się zimne powietrze a lekki wiatr zaczął bawić się moimi włosami. Wyszłam nie zważając na temperaturę powietrza. Z delikatnym uśmiechem na ustach pomaszerowałam w kierunku jeziora. Postanowiłam, że okrążę je. Byłam już w połowie drogi gdy postanowiłam usiąść na chwilę na zielonej trawie. Zamknęłam oczy wsłuchując się w śpiew ptaków. Rozkoszując się ostatnimi promieniami słoneczka.
- Nie śpij Hermiono ! - usłyszałam czyjś głos za sobą. Momentalnie otworzyłam oczy i odwróciłam głowę. Za mną kilka metrów dalej, oparty o drzewo stał Blaise Zabini we własnej osobie.
- Przecież nie śpię. - powiedziałam uśmiechając się lekko. Chłopak przekręcił oczami i usiadł obok mnie.
- Co tu robisz ? - zapytał z czystym zainteresowaniem. Szczerze powiedziawszy nie wiedziałam co mu mam odpowiedzieć. Spojrzałam na niego a potem swój wzrok przeniosłam na jezioro. Westchnęłam.
- Chyba potrzebowałam chwili wytchnienia. Wiesz chwili spokoju nie musząc co chwila myśleć o tym co się wczoraj wydarzyło. Rozbiłam rodzinę Blaise... przeze mnie Weasleyowie oni... - głos mi się lekko załamał. Przymknęłam oczy nie chcą pozwolić aby łzy wypłynęły na zewnątrz.
- Hermiono posłuchaj mnie uważnie. Nie powiem ci, że będzie dobrze. Nie obiecam ci tego, ale to nie ty skłóciłaś Weasleyów. To oni wybrali pomiędzy tobą a własną siostrą. Hermiono. To znak, że im na tobie zależy. Powinnaś dziękować Merlinowi za to, że masz takich przyjaciół i takiego chłopa jakim jest ten Weasley. Nie każdy potrafi wybrać między siostrą a miłością bądź przyjaciółką. Hermiono leć do nich.- wsłuchiwałam się w każde słowo Blaise'a. Wiedziałam, że ma rację a to, że się obwiniałam dodatkowo przytłaczało ich. Spojrzałam z wdzięcznością na Zabiniego. Gdyby kiedyś ktoś powiedział mi, że będzie mi się tak dobrze rozmawiało z ślizgonem wyśmiałabym go.
- Masz rację. Dziękuję ci za wszystko Blaise. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek. W następnym momencie biegłam już w kierunku zamku odprowadzona zdziwionym spojrzeniem ślizgona, który trzymał dłoń w miejscu gdzie moje usta dotknęły jego policzka. Biegłam jak oszalała w kierunku Pokoju Wspólnego.  Zdyszana wbiegłam do pomieszczeniu. Spokojniej i starając się wyrównać oddech podeszłam w kierunku moich przyjaciół. Ci spojrzeli na mnie zdziwieni. No tak jeszcze nie była pora kolacji.
- Dziękuję za to, że jesteście. Przepraszam, że zachowywałam się tak egoistycznie. Kocham was wszystkich.- powiedziałam patrząc na nich z wdzięcznością i miłością.
- Ehehem ! - odchrząknął mój chłopak patrząc na mnie z wyczekiwaniem.
- No ale ciebie najbardziej. - powiedziałam i pocałowałam go namiętnie a on usadowił mnie na swoich kolanach obejmując mnie w pasie. Słyszałam gwizdy i wiwaty chłopaków.  Nie zwracałam na nich uwagi. Liczył się bowiem teraz tylko ON.


Pewna dziewczyna patrząca na całującą się parę spojrzała z nienawiścią na dziewczynę siedząco na kolanach rudowłosego. Zacisnęła palce i usta w jedną wąską linię.
- Jeszcze będziesz mój Fred. - wysyczała przez zęby i ruszyła w kierunku swojego dormitorium.


***************************************************************************
bum ! :) I jest kolejny rozdział ! :) Mam nadzieję, że długość całkiem odpowiednia i da się go przeczytać ! :) Starałam się aby wyszedł on jak najdłuższym. :)

5 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ ! :))

wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział 19 - ,,Potter ! Bo będę zazdrosny. ''

Rozdział 19
*Nie zwracajcie uwagi na tekst piosenki tu chodzi o melodie.
Było już po drugiej w nocy a gryfoni ani myśleli by wrócić do swoich łóżek. Muzyka stała się cichsza tak jak i mieszkańcy tego domu. Chcieli cieszyć się spokojem i chwilą wytchnienia. Cieszyli się beztroskimi chwilami spędzonymi w gronie przyjaciół. Każdy gryfon miał przeczucie, że spokój nie będzie trwać wiecznie a ostateczna walka będzie musiała kiedyś nadejść. Gryfoni do klas 4 spali już smacznie w swoich łóżkach to samo było z niektórymi piątoklasistami. Pokój Wspólny był jednym z najprzytulniejszych miejsc w Hogwarcie i każdy musiał przyznać w tym momencie rację. Ciepło bijące z kominka rozjaśniało pomieszczenie. Przez okna zaglądał księżyc rozświetlając ciemne zakamarki pokoju do których płomienie ognia nie mogły się dostać nadając całemu pomieszczeniu szczypty magii i aromatu tajemniczości. Na parkiecie w rytm wolnej melodii kołysało się kilka par wtulonych w siebie. Wśród nich była piękna szóstoklasista i rudy siódmoklasista. Ich ciała płynęły w rytm muzyki a wzrok cały czas był wpatrzony w siebie. Byli jedną z najbardziej popularnych par w szkole chociaż nie prosili się o to. 
Ona - piękna, sympatyczna, pomocna, najmądrzejsza od czasów Roweny Ravenclaw czarownica. Swoim promiennym uśmiechem umiejąca poprawić nawet największemu smutasowi dzień. 
On - przystojny, zabawny, szarmancki, największy dowcipniś od czasów Huncwotów. Swoim łobuzerskim uśmiechem potrafi zawrócić nie jednej w głowie. 
Tak różni a jednak zakochani bez pamięci w sobie nastolatkowie. Jak woda i ogień. Tak różni a jednak tacy sami. Istnieją po to by uzupełniać siebie nawzajem. Jedno bez drugiego nie umie istnieć. Tak różni a jednak pasują do siebie jak dwie połówki pomarańczy. Na ich twarzach błąka się błogi uśmiech. Z ich spojrzeń emanuje miłość, czułość, troska.
Ona- uśmiecha się nieśmiało, zarumieniona pod wpływem jego spojrzenia.
On- uśmiecha się łobuzersko i puszcza jej perskie oko. 
Powoli zbliżają do siebie swoje twarze.
On- składa delikatnie na jej pełnych, truskawkowych ustach pocałunek. 
Ona- czuję jakby na jej ustach usiadł motyl, muskający je delikatnie. 
Chłopak obejmuję jedną ręką dziewczynę w pasie,drugą zaś czuło głaszcze jej policzek. Dziewczyna zarzuca obydwie ręce na szyję chłopaka wplątując je we włosy ukochanego. Jego głowa jest delikatnie pochylona aby ich usta mogły tworzyć całość. Gryfonka jest od niego niższa a jemu to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie właśnie to w niej uwielbia. Dziewczyna delikatnie przymyka oczy rozkoszując się chwilą. Chłopak powoli odsuwa swe usta od ust swej ukochanej. Spogląda na jej spokojną twarz, przymknięte oczy. Wtula się w jej pachnące włosy zaciągając się ich zapachem. Kołyszą się w rytm muzyki. Razem otoczeni zapachem mgiełki dziewczyny.

- Kocham cię Hermiono - cichy szept dostał się do mojego ucha a ciepły oddech ukochanego owiał moje ucho i kawałek szyi. Podniosłam głowę spoglądając w jego emanujące miłością oczy.
- Też cię kocham Fred - wyszeptałam równie cicho by już po chwili znowu wtulić się w jego klatkę piersiową nasłuchując równomiernego bicia jego serca. Kołysaliśmy się w rytm kolejnej wolnej melodii. Czułam jego oddech na moim policzku. Po chwili poczułam jego usta na policzku przez co on się zarumienił.
Ta chwila mogła trwać wiecznie.
*do tego momentu słuchaj piosenki :) 
 Lecz po chwili ciszę i spokój jaki panował w Pokoju Wspólnym został przerwany. Rozległ się huk, brzdęk i dźwięk tłuczonego szkła. Jak oparzeni spojrzeliśmy z Fredem w tamtym kierunku. To co zobaczyłam zdziwiło mnie. Przy jednej z kanap stali Harry i Ginny nie byłoby to nic dziwnego gdyby nie to, że Ruda zrzuciła ze stojącego niedaleko stolika wazon, który teraz leżał w kawałkach na podłodze a sama sprawczyni tego zdarzenia krzyczała  na młodego Pottera żywo gestykulując.
- Podejdźmy tam. - powiedział Fred. Skinęłam głową na zgodę. Widziałam jak mój chłopak ręką przywołuję swojego bliźniaka, Rona, Seamusa, Lee, Nevilla i Deana. W ósemkę podeszliśmy do zakłócającej spokój dwójki. Widziałam nic nierozumiejącą minę Harrego.
- Siostra co się pieklisz ? - powiedział na żarty Ron próbując rozładować atmosferę. Ginny spojrzała na nas wściekłym spojrzeniem i mogłabym dać sobie rękę uciąć, że na mnie zatrzymała o kilka sekund dłużej spojrzenie niż powinna.
- Nie twoja sprawa ! Nie powinniście się w to mieszać ! - młoda Weasley przechodziła samą siebie. Już miała się rzucić na Rona widziałam to w jej oczach.
- Ginnny ! Uspokój się ! Co się z tobą dzieję ? - krzyknęłam na nią starając się jej przetłumaczyć coś do rozsądku. Zwróciła swój wzrok na mnie. Przeszyła mnie ostrym i chłodnym spojrzeniem.
- Ze mną co się dzieję ?! Ze mną !? To wszystko przez ciebie ! To przez ciebie nic mi się nie układa ! - jej słowa raniły mnie, za każdym razem zadając coraz to większy ból.
- GINEWRO ! - Głos Georga rozległ się po całym pokoju wspólnym. Czułam jak mój obejmujący mnie chłopak napina mięśnie. Moje oczy stawały się szklane.
- Jak możesz tak mówić ! Hermiona tyle dla ciebie zrobiła ! - Usłyszałam głos mojego chłopaka z pretensjami skierowanymi do siostry. Wcześniej wymieniona spojrzała na mnie z nienawiścią w oczach.
- Nie widzicie co się dzieję ?! Ona chce was omamić ! Zabiera mi was po kolei ! - wyrzuciła z siebie z goryczą. Jej wzrok skierowany na mnie był pusty. Przez moje ciało przeszedł dreszcz.
- To ty nie dopuszczasz nikogo do siebie ! - wyrzucił z siebie Ron. - dla ciebie ważniejsze są te twoje marne przyjaciółeczki niż rodzina ! Cały czas się z nimi szlajasz i myślisz, że nie zauważyliśmy tego ? Nie jesteśmy głupcami Ginny. Widzimy, że masz tylko dla nas czas jak czegoś potrzebujesz ! Harry też to zauważył !
Fred już dawno przestał mnie obejmować. Teraz stałam bardziej z boku przy Nevillu, Seamusie, Deanie i Lee obserwując razem kłótnie. Harry stał troszeczkę bliżej. Był rozdarty widziała to w jego oczach. Współczułam przyjacielowi.
- Tak ? To teraz niby to moja wina ?! Wybierajcie ! Albo ja albo ona ! - powiedziała dziewczyna wskazując na mnie palcem. - Wszyscy ! Bez wyjątków ! Lee, Seamus, Dean i Neville też !
Stałam tak niezdolna do wykonania chociażby najmniejszego ruchu. Kazała im wybierać. Czułam jak moje serce zamiera. Spoglądałam na twarze moich przyjaciół. W oczach Ginny zauważyłam pewność i determinację. Była na wygranej pozycji. Wiedziałam to.
- Nie ! Nie musicie wybierać. Wygrałaś Ginny gratuluję. Tylko zastanawiam się co to ci dało. - przymykając oczy rzekłam to cicho lecz stanowczo. Wszyscy zwrócili swój wzrok na mnie. Pod powiekami zbierało mi się coraz więcej łez. Wybiegła z pokoju wspólnego i udałam się do swojego dormitorium. Dopiero gdy moja głowa poczuła poduszkę pozwoliłam moim łzą płynąć swobodnie po moich policzkach. Nie słyszałam jak ktoś otwiera drzwi i wchodzi, nie słyszałam jak ktoś siada na łóżku, dopiero gdy poczułam te perfumy wiedziałam, że to on. Odwróciłam się do niego po tym jak poczułam jak jego dłoń głaszcze moje plecy. Nie był sam. Byli tam oni. Wszyscy, ale czy to oznacza, że wybrali mnie. Wzrokiem pełnym zdziwienia przypatrywałam się im.
- Nie patrz się tak na nas. - powiedział cicho Lee. Nikt nie miał odwagi przerwać ciszy.
- Co tu robicie ?
- A jak myślisz ? Nie zostawimy cię. Ginny jest naszą siostrą,ale ostatnio zachowuję się dziwnie. - powiedział George siadając po drugiej stronie łóżka.
- Jest moją dziewczyną, ale to ty jesteś dla mnie jak siostra. To ty byłaś ze mną zawsze i wszędzie. O takich rzeczach się nie zapomina. - Harry, który dotąd stał z tyłu zabrał głos. Przez jego krótką przemowę moje oczy znów się zaszkliły tym razem ze wzruszenia. Nim zdążyłam coś powiedzieć ubiegł mnie w tym pewien rudowłosy chłopak.
- Potter ! Bo będę zazdrosny ! - mój chłopak zawsze swoimi krótkimi wypowiedziami umiał rozbawić każdego. Uśmiechnęłam się delikatnie i lekko zaśmiałam.
- To co ? TULIMY ! - powiedział Lee i rozłożył swoje ramiona. Dean, Seamus i Neville zrobili to samo, Harry dołączył do nich i zaraz potem i ja stałam obok nich. Razem tworzyliśmy koło. Wtuliłam się bardziej w mojego chłopaka, który był obok mnie. '
- Przyjaciele na zawsze ! - krzyknął wesoło Dean.
- I o jeden dzień dłużej ! - dodał również wesoło Seamus. Nasze rozmowy i śmiechy nie miały końca. Dopiero gdy nad ranem słońce zaczęło lekko wyłaniać się zza widnokręgu cała nasza ósemka padła jak za dotknięciem magicznej różdżki.

Para zakochanych spała na łóżku dziewczyny. George leżał zwinięty w kłębek w nogach przykryty kocem. Na fotelu spał młody Potter za to na parapecie spał Ron. Lee, Dean, Seamus i Neville spali na wyczarowanych materacach na podłodze. Wszyscy przykryci byli różnokolorowymi kocami. Hermiona jako jedyna miała swoje prywatne dormitorium chociaż nie była prefektem. Dostała je w nagrodę za wysokie wyniki w nauce. I tak o to w jednym pomieszczeniu spało osiem osób. Przyjaciele. Na pierwszy rzut oka każdy inny. Jedna dziewczyna i siedmiu wiernych rycerzy w tym jeden księże z jej magicznej bajki.

*****************************************************************************
Dzień doberek ! :) Rozdział dłuższy tak mi się wydaję. I jak go oceniacie ? ;)
Muzyka przyszła tak nagle. Cały rozdział jest właśnie pisany przy tej piosence. Jej melodia bardzo mi pomogła. Teraz mam trochę więcej czasu więc rozdziały mogą się pojawiać co 2 dni jeśli chcecie takiej długości jak ten :) Tylko proszę was komentujcie ! :) To dla mnie wiele znaczy  !:))
A no i powodzenia gimnazjalistą  ! :)))

CZYTASZ = KOMENTUJESZ 
4 KOMENTARZE = NOWY

niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 18 - ,, Będziemy tańczyć całą noc''

Rozdział 18
Zbliżyliśmy się do siebie i już mieliśmy znowu zetknąć się wargami gdy nagle pomiędzy nas wepchnęła się moja kochana siostrzyczka tym samym udaremniając nasze wspaniałe plany. W myślach zaczął wzywać Merlina żeby zabrał w tym momencie uciążliwą siostrę, lecz on był głuchy na moje prośby. 
- Hermiono ! Słyszałaś ? Jest impreza czas się szykować mamy tylko .... 2 GODZINY ! Nie zdążymy... - Moja siostra gadała jak najęta. 
- Ale Ginny... - Panna Granger starała się przemówić do rozsądku pannie Weasley lecz to nic nie dawało. Moja dziewczyna wyglądała jakby miała iść na ścięcie. 
- No raz, raz. Pożegnaj się ładnie z moim braciszkiem i idziemy. - jej ton tak bardzo w tym momencie przypominał mi ton mojej matki, że po moim ciele przeszedł lekki dreszcz. Bądź co bądź w tym momencie nie warto było się sprzeciwić mojej kochanej siostrzyczce. Ginny wstała i wpatrywała się w nas uparcie. Westchnąłem i przyciągnąłem do siebie pannę Granger. Widziałem, że nie podoba jej się zbytnio myśl szykowania na imprezę. Zresztą mi też się zbytnio nie chciało. Wolałem posiedzieć z nią na kanapie. Spędzić czas tylko z nią. Odgarnął jej włosy za ucho. Moje usta znalazły się w mgnieniu oka przy nim. 
- Niedługo się zobaczymy kochanie. Będę na ciebie czekał. - wyszeptałem wprost do jej ucha by po chwili z szybkością geparda ukraść z twoich truskawkowych ust pocałunek. Delikatny a zarazem namiętny. Z pasją go oddawałaś. Czułem twój błąkający się uśmiech na twoich ustach. Czułem parzący wzrok uczniów w tym mojej siostry. 
- Koniec ! STOP ! HERMIONA ! NA GÓRĘ ! - Ginny zaczęła krzyczeć a gdy to nie pomagało bo tak szczerze olałem to, pociągnęła moją dziewczynę tak mocno, że wyrwała ją z moich ramion. Wepchnęła ją na górę po schodach tak, że Miona nie mogła nawet wysłać mi jednego uśmiechu. Posłałem siostrze oburzone spojrzenie i westchnąłem. Po chwili poczułem jak ktoś klepie mnie po ramieniu odwróciłem głowę w tamtą stronę i dostrzegłem Lee. 
- Stary ona zaraz wróci. Ty też musisz się przebrać. 
Niestety Lee miał racje. Wstałem z kanapy ostatni raz rzucając spojrzenie w kierunku dormitorium dziewczyn odszedłem do siebie się wyszykować. 


- Ale Ginny... - próbowałam przemówić do rozsądku mojej młodszej przyjaciółce, która w tym momencie działała mi na nerwy. 
- Nie ma mowy Hermiono ! Ja ci wybiorę zaraz ciuchy !
- O NIE ! JEŚLI MAM IŚĆ NA IMPREZĘ TO TAK JAK JA CHCE I NIE BĘDZIESZ MI MÓWIĆ CO MAM ZAŁOŻYĆ GINN ! - wściekła podeszłam do szafy. Z głębi wyciągnęłam średniej wielkości pudełko. W ręce wzięłam jeszcze trampki i kosmetyczkę. Po czym  nie odzywając się do panny W. weszłam do łazienki zamykając się w niej. Spojrzałam na zegarek na ręku. 17.30. Spokojnie zdążę się wyszykować i jeszcze zostanie mi czasu. Słyszałam jak Ginny wychodzi. Nie lubiłam się z nią kłócić szczególnie o takie błahostki, ale jej przemądrzałość doprowadzała mnie do szału. Lubiłam Ginny była dla mnie jak siostra, ale ona chciała mieć nad wszystkim władzę. Weszłam pod prysznic starając się aby letnia woda zmyła ze mnie wszystkie zmartwienia. Wytarłam się puchowym ręcznikiem i otworzyłam pudełko. Wyjęłam z niego ciuchy na tą imprezę. Tak może to dziwne, że trzymam ciuchy w pudełku, ale to chroni je przed wścibską panną Weasley. Westchnęłam. Powoli zaczęłam ubierać ciuchy na siebie. Dobierałam je do siebie starannie. Oczy pomalowałam tuszem i zrobiłam kreski eyelinerem. Paznokcie pomalowałam na beżowo. Włosy związałam w wysoką kitkę zostawiając przy twarzy kilka pasm aby delikatnie okalały ją. Byłam zadowolona z efektu końcowego.
Spojrzałam na zegarek 19.05. Z delikatnym uśmiechem na ustach wyszłam z dormitorium. Z dołu słyszałam już muzykę. Gdy zeszłam ze schodów wzrok wszystkich powędrował na mnie. 



Byliśmy już na dole wszyscy oprócz Hermiony. Moja kochana siostra co chwila narzekała jak to się beznadziejnie ubierze moja dziewczyna bo nie pozwoliła ona wybrać jej ubrania. Westchnąłem. Miałem dość narzekania Rudej i chyba nie tylko ja. Widziałem po minach reszty, że też mają dość. Siedziałem tyłem do schodów patrząc się w ogień. W pewnym momencie Lee zachłysnął się popijanym piwem kremowych a wzrok wszystkich powędrował w kierunku schodów do dormitorium dziewczyn. Ja również spojrzałem w tamtym kierunku a moje oczy z każdą chwilą stawały się coraz większe za to na usta wkradał się uśmiech pełny dumy. Moja dziewczyna ostrożnie stąpała po schodach co dodawało jej uroku. Wyglądała pięknie chociaż była ubrana niby w zwyczajne ciuchy. Rozejrzałem się po pokoju wspólnym wszyscy chłopcy wpatrywali się w nią jak w bóstwo co zaczęło mnie irytować. 
Ona jest moja. ! 
Z jednej strony napawało mnie to dumą. W końcu nie każdy ma tak śliczną a zarazem mądrą dziewczynę. Z drugiej jednak byłem o nią cholernie zazdrosny. Krótkie spodenki podkreślały jej długie nogi. Rozglądała się po pomieszczeniu jakby szukając kogoś wzrokiem. Powoli, pewnym krokiem ruszyłem w jej stronę. Gdy mnie zauważyła uśmiechnęła się nieśmiało przez co mój uśmiech stał się jeszcze większy. Podszedłem do niej. 
- Wyglądasz przepięknie księżniczko. - powiedziałem słowa na które na jej policzkach pojawiły się urocze rumieńce. 
- Dziękuję. - pocałowała mnie delikatnie w policzek. Złapałem jej dłoń i razem podeszliśmy do naszych przyjaciół. Zobaczyłem, że nie ma z nimi mojej siostry. Nie przejąłem się tym jakoś specjalnie. 
- Mionko wyglądasz cudownie - powiedział George przez co poczułem lekki ucisk na żołądku. Moja dziewczyna uśmiechnęła się jedynie delikatnie i wtuliła się we mnie. Pod wpływem jej dotyku rozpłynąłem się. 
-Może zatańczymy? - wyszeptałem wprost do jej ucha. Kiwnęła potakująco głową. Złapałem jej dłoń i poszliśmy na środek parkietu. Akurat teraz zaczął lecieć wolna muzyka. Objąłem moją dziewczynę w talii a ona zarzuciła mi swoje ręce na szyję. Kołysaliśmy się w rytm melodii tak dobrze mi znanej. Spojrzałem w oczy Hermiony. Te piękne oczy w których tak często tonąłem. 
- Wiesz, że będziemy tańczyć całą noc? - zapytałem szeptem. 
- Całą noc i jeszcze dłużej kochanie. - złączyła nasze usta. Oddawałem pocałunki z pełną pasją. Nie przemyślałem jednak tego, że coś może zepsuć ten wieczór. Niestety, nie wszystko miało być dzisiaj tak kolorowo. 

***************************************************************************
PRZEPRASZAM ! :C Przepraszam, że tak późno, ale wczoraj miałam występ taneczny i nie miałam kiedy dokończyć pisać rozdziału bo codziennie w tygodniu miałam próby do 23 i nie było kiedy :C Mam nadzieję, że nie zawaliłam zbytnio rozdziału i jest jako tako. Pozdrawiam ;*

4 KOMENTARZE = NOWY :)



piątek, 12 kwietnia 2013

Rozdział 17 - ,,Piątek, piąteczek, piątunio...''

Rozdział 17
Nauka, nauka, ciągle tylko nauka i nawet ja Hermiona Granger powoli miałam jej dosyć. Po nocach siedziałam aby zrobić wszystkie zadania domowe przez co w dzień chodziłam niewyspana. I nadszedł piątek, ukochany przez wszystkich uczniów dzień tygodnia. Wraz z Ginny, Bliźniakami oraz Lee siedzieliśmy w Pokoju Wspólnym aby trochę odpocząć. W pewnym momencie portret otworzył się a przez dziurę przeszli Harry i Ron, który gdy tylko stanął na miękkim dywanie w naszym pokoju rzucił się na kolana. 
- Piątek, piąteczek, piątunio. - rudzielec wykrzyczał te słowa powodując tym samym wybuch śmiechu ze strony gryfonów. Harry podszedł do nas kręcąc z politowaniem głową i położył się na dywanie. Po chwili doczołgał się do nas nasz rudy przyjaciel i w ciszy delektowaliśmy się wolnością. Wtuliłam się jeszcze bardziej w ramię Freda, który aktualnie trzymał mnie na swoich kolanach. Z każdą chwilą moje powieki robiły się coraz cięższe. Ukołysana równomiernym oddechem ukochanego zasnęłam.

Patrzyłem na nią. Na jej zamknięte oczy, lekko rozchylone usta, rozsypane,kasztanowe włosy na moim barku. Słuchałem jej spokojnego oddechu. Bałem się zrobić chociażby najmniejszy ruch aby jej nie obudzić. Ostatnimi czasy chodziła przemęczona a to wszystko przez naukę. Mówiłem ,,odpocznij'', ale nie posłuchała. Kochałem w niej ten na swój dziwny sposób słodki upór. Kochałem w niej dosłownie wszystko. Od ślicznych piegów na jej lekko zadartym nosku po jej długą szyję, przez smukłą talię, aż do szczupłych nóg. Była moim chodzącym ideałem. Piękna, inteligentna, wysportowana, z poczuciem humoru, dumna, odważna.. o niej mógłbym mówić godzinami. Godzinami mógłbym wpatrywać się w jej piękne czekoladowe oczy. O niej mógłbym pisać piosenki. O każdej porze dnia i nocy mógłbym wyjść z nią na spacer jeśli tylko by tego chciała. Zamknąłem oczy wyobrażając sobie nas za kilka lat. Nie miałem żadnych wątpliwości, że to z Hermioną chcę spędzić resztę moich dni. To przy niej nie mogę złapać oddechu, to na jej widok nie mogłem wypowiedzieć żadnego słowa a moje serce waliło ja oszalałe. Pierwszy raz czułem to uczucie. Pierwszy raz jestem zakochany. I kto by pomyślał, że to właśnie ta niepozorna brunetka przewróci moje życie do góry nogami. To o nią byłem zazdrosny gdy rozmawiała z jakimś chłopakiem. To ją wypatrywałem tęskno na hogwardzkich korytarzach. Zaśmiałem się w duchu przypominając sobie jak to chciałem udusić pewnego puchona za to, że z nią rozmawiał. W końcu jednak zrozumiałem. Zrozumiałem, że nie mogę zabraniać jej rozmowy z innymi. Rozejrzałem się po pokoju wspólnym. Ron wraz z Georgem, Lee, Seamusem, Deanem i Nevillem siedzieli niedaleko nas przy jednym ze stoliku grając w eksplodującego durnia, uśmiechnąłem się na widok umorusanego Seamusa. Mój wzrok wędrował jednak dalej. Na jednym z foteli zauważyłem moją młodszą siostrę na kolanach swojego chłopaka. Tak. Ginny i Harry nareszcie są razem. Młody Potter poprosił moją siostrę o chodzenie w czasie śpiączki Hermiony, bodajże 2 dni po meczu. W czasie tych ciężkich dni wspierali się na wzajem, byli dla siebie podporami, ale nie tylko dla siebie. Byli podporami także dla mnie jak i innych. W tych ciemnych dniach rozświetlali nam drogę swoimi pozytywnymi myślami, którymi się z nami dzielili. Uśmiechnęli się widząc, że się im przyglądam. Harry spojrzał znacząco na pannę Granger na co ja uśmiechnąłem się łobuzersko, Ginny za to pomachała mi radośnie a kiedy spostrzegła znaczące spojrzenie swojego chłopaka strzeliła go w głowę. Zaśmiałem się na ten widok. Swój wzrok przeniosłem na ogień, który wesoło trzaskał w kominku. Spojrzałem jeszcze raz na twarz mojej dziewczyny.
Kiss me like you wanna be loved 
You wanna be loved 
You wanna be loved 
This feels  like falling in love
Falling in love 
We're falling in love
Nie spostrzegłem nawet, że wpatrują się we mnie czekoladowe tęczówki mojej ukochanej. Dopiero jej cichy szept sprowadził mnie na ziemię. 
- O czym myślisz ? 
- O wszystkim kochanie, szczególnie o tym jaką mam wspaniałą dziewczynę. - moje słowa wywołały na jej policzkach rumieńce. Wyglądała jeszcze wspanialej niż normalnie. Zaróżowiałe policzki, lekko zamglone oczy i lekko roztrzepane włosy. Wpatrywaliśmy się w siebie powoli zbliżając swoje twarze do siebie. Delikatnie musnąłem jej wargi swoimi. Jej usta kusiły, były słodkie i miękkie. Oddawała pocałunki z zapałem. Objąłem ją w tali a sama zainteresowana zarzuciła mi swoje ręce na szyję. Nie liczyłem czasu ile trwaliśmy w pocałunku, który z każdą chwilą pogłębialiśmy. Dla mnie czas mógłby się zatrzymać. Odsunęliśmy się od siebie łapczywie łapiąc oddech. Patrzyliśmy sobie w oczy. Moje bursztynowe i jej czekoladowe. Tą piękną chwilę przerwał mój ukochany braciszek wskakując między nas na kanapę. Zgromiłem go wzrokiem i skrzyżowałem ręce na wysokości klatki piersiowej. 
- Oj brat nie denerwuj się ! Zaraz stąd spadam. Chciałem wam przekazać, że o 19 rozpoczynamy imprezę więc macie - tu George spojrzał na zegarek - jakieś 2 godziny na wyszykowanie się. Ja spadam. Ciao ! 
Wstał i w szybkim tempie zaczął podchodzić do każdej grupki uczniów rozpowiadając im radosną nowinę. Spojrzałem na ukochaną i uśmiechnąłem się do niej co ona od razu odwzajemniła. Zbliżyliśmy się do siebie i już mieliśmy znowu zetknąć się wargami gdy...


************************************************************************
Kończę w takim momencie ponieważ mam pomysł na następny rozdział ! :)) Zaczynam już dzisiaj pisać nowy rozdział. :)

4 komentarze = Nowy rozdział :))
Pozdrawiam ;* !  

czwartek, 4 kwietnia 2013

Rozdział 16 - ,, ...Musimy się pozbyć tego zazdrośnika...''

Rozdział 16
-Hey, I just met you, and this is crazy, 
But here's my number, so call me, maybe?
It's hard to look right, at you baby,
But here's my number, so call me, maybe? 
Hey, I just met you, and this is crazy, 
But here's my number, so call me, maybe?
And all the other boys,try to chase me, 
But here's my number, so call me, maybe? 
Był wieczór a my śpiewałyśmy z Ginny krzycząc słowa naszej ukochanej piosenki. Gdyby ktoś wszedł do naszego pokoju pomyślałby, że mamy coś z głową. W końcu nie co dzień widzi się dwie nastolatki w krótkich koszulach nocnych, śpiewające i skaczące po łóżkach. W pewnym momencie Ruda przestała śpiewać dając mi pełne pole do popisu. Zamknęłam oczy i dałam się ponieść muzyce.
- Before you came into my life 
I missed you so bad
I missed you so bad
I missed you so, so bad
Before you came into my life 
I missed you so bad
And you should know that
So call me, maybe?

Gdy skończyłam śpiewać rozległy się oklaski nie tylko od Ginny, ale i również od strony drzwi. Obejrzałam się w tamtym kierunku i zobaczyłam dwóch rudowłosych bliźniaków. Moje policzki momentalnie zabarwiły się na różowo, ale teatralnie ukłoniłam się. W mgnieniu oka Fred podszedł do mnie i wziął mnie na ręce zdejmując tym samym z łóżka Wtuliłam się w niego a on pocałował mnie w czubek głowy.
- Masz śliczny głos Miona. - powiedział do mnie mój chłopak. Ah.. jak to wspaniale brzmi. Podniosłam na niego swe spojrzenie i uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Śliczne to ona ma dopiero nogi... Ah ... a ta figura... Miona nie musiałaś się aż tak szykować... - powiedział  na żarty George za co dostał po głowie poduszką, zostając przy okazji spiorunowany wzrokiem przez swojego brata bliźniaka.
- Pff.. Chciałbyś ! Ona jest moooojaaa  ! - powiedział Fred przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie. A ja co miałam zrobić? Wtuliłam się w niego rozkoszując się chwilą i wdychając jego wspaniałe perfumy, które gdy tylko dostawały się do moich nozdrzy obezwładniały moje zmysły.
- Jak to twoja ? - zapytali po chwili milczenia w jednym momencie rudowłosa i jeden z bliźniaków przyglądając się podejrzliwie mi i Fredowi.
No tak przecież oni nic nie wiedzą.
Pomyślałam i od razu moje spojrzenie powędrowało na twarz Freda. Jakież było moje zdziwienie kiedy okazało się, że on w tym samym momencie spojrzał na mnie a już po chwili splótł nasze dłonie. 
- Bo wiecie my i Miona jesteśmy razem. - powiedział pewnym głosem mój chłopak. Już po chwili moja dłoń została wyrwana z dłoni Freda i poczułam jak unoszę się nad podłogę. Spojrzałam na osobę, która wzięła mnie w ramiona. George. Chłopak okręcił się kilka razy ze mną a w tym czasie moja rudowłosa przyjaciółka rzuciła się na szyję swojemu bratu uprzednio uderzając go w głowę. Po chwili George postawił mnie na ziemi a jego miejsce zajęła młoda Weasley która wręcz swoją siłą dosłownie powaliła mnie na ziemię przyciskając do niej i piszcząc jak to ona się cieszy. 
- Ale ja będę miał piękną bratową. - powiedział w chwili zadumy George. Cała nasza czwórka po jakże mądrym stwierdzeniu jednego z bliźniaków zaczęła się śmiać. 
- No ale żeby mi nie powiedzieć. - rzekła z udawanym fochem rudowłosa kiedy już spokojnie usiedliśmy na łóżka. Ja i Fred na moim a ona i George na jej. - Ile to już trwa.? - zapytała się patrząc na mnie i Freda, który akurat obejmował mnie ramieniem tak, że głowę opierałam o jego tors wsłuchując się w bicie jego serca. Mój Weasley spojrzał na zegarek. Poczekał jeszcze chwilę i zwrócił się do swojej siostry. 
- Dokładnie 24 godziny. - powiedział z dumą Fred i pocałował mnie delikatnie w usta. Katem oka zauważyłam jak George zakrywa oczy Ginny.
- To nie dla ciebie siostrzyczko. - powiedział ze śmiechem przez co i ja oderwałam się od chłopaka i zaczęłam się śmiać. Mój chłopak i jego siostra zrobili identyczne obrażone miny i obrócili się do nas bokiem. Rzuciliśmy sobie z Georgem i po chwili powoli wstałam. Nie zdążyłam zrobić trzech kroków a już poczułam uścisk na mojej dłoni i w następnej sekundzie siedziałam już na kolanach szczerzącego się do mnie Freda. 
- A gdzie to się panienka wybiera? 
- Skoro panicz się na mnie obraził to miałam zamiar spędzić czas z jego ukochanym bratem. - powiedziałam patrząc mu w oczy. Spojrzał z udawaną złością na George a ten podniósł ręce w geście niewinności. 
- Od niej łapy precz zrozumiano ? - powiedział surowo patrząc na swojego sobowtóra. 
- Wybacz Mionka moje kochanie złote. Kiedy indziej dokończymy nasz romans tylko musimy się pozbyć tego zazdrośnika. - rzekł George puszczając jej perskie oczko a już w następnym momencie rzucił się do ucieczki przed swoim bratem bliźniakiem, który dając swojej dziewczynie czyli mi buziaka w usta zaczął gonić swoją kopię. Gdy chłopcy wyszli słyszałyśmy jeszcze z dołu ich głosy, które stopniowo cichły. Westchnęłam i spojrzałam na przyjaciółkę, która wpatrywała się we mnie uważnie. 
- No wiem wiem. Już ci wszystko opowiadam. - westchnęłam na co Ruda zaklaskała szczęśliwa w dłonie i rzuciła się na moje łóżko tym samym wlepiając we mnie swoje ciekawskie spojrzenie. 
Zapowiada się długa noc.
Następnego dnia nieprzytomne, ledwo żywe, wyglądające jak dwa trupy zwlokłyśmy się z Ginny do Pokoju Wspólnego gdzie zastałyśmy wszystkich starszych braci Rudej, Chłopca- który- przeżył-aby-dręczyć-i-doprowadzać-do-białej-gorączki-Snape'a, Lee, Deana, Seamusa i Nevilla. Chłopcy spojrzeli się na nas i posłali nam współczujące uśmiechy. Już po chwili tonęłam w uścisku Freda nie zwracając uwagi na zdziwione spojrzenia przyjaciół. 
- Tak jesteśmy razem z Hermioną i bez zbędnych pytań. - powiedział wesoło mój rudzielec a nasi przyjaciele uśmiechnęli się. 
- Ja wiedziałem, wiedziałem !  Thomas dawaj 5 galeonów ! - krzyczał i odprawiał jakieś dzikie tańce radości na środku pokoju wspólnego Lee a Dean posłusznie podał mu 5 galeonów. Wszyscy spojrzeliśmy się na nich jak na kosmitów. 
- No nie patrzcie się na nas jakbyście zobaczyli Snape'a w różowej szacie z umytymi włosami. Założyłem się 
z Deanem kiedy zostaniecie parą. I wygrałem ! - rzekł dumny ze swej wygranej starszy gryfon. Pokiwaliśmy z dezaprobatą głowami. 
- Głoooodny jesteeeeem noooo. - zajęczał Ron i pędem ruszył w stronę portretu. Reszta ruszyła za nim. Stałam jeszcze chwilę w miejscu rozmyślając o tym jak zareaguje reszta na wieść, że Fred jest moim chłopakiem. 
- Hermiona idziesz? - zapytał się mój chłopak wyciągając do mnie swoją dłoń. - Miona co jest ? 
Zapytał się mnie spoglądając na mnie wzrokiem pełnym troski i miłości. W tym momencie nie obchodziło mnie zdanie innych. Złapałam dłoń Freda i uśmiechnęłam się do niego. 
- Razem ?
- Razem
I tak razem ruszyliśmy do Wielkiej Sali mijając po drodze zaciekawione spojrzenia uczniów.
~osoba trzecia~
Szli razem za rękę nie zauważając wściekłego spojrzenia pewnego ślizgona, który uderzył dłonią w parapet. Po chwili usiadł na nim a jedyne co teraz czuł to bezsilność.

*************************************************************************
I jest kolejny ! :)) Dziękuję za komentarze, które po prostu dodają mi skrzydeł. ! <3 Rozdział nie wiem jak go określić. Mam nadzieję, że się spodoba :))
5 komentarzy = Nowy 
Wiem, że dacie radę ! :)) 
Pozdrawiam ;* 



poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 15 - ,,Mordeczki w kubeczki ! ''

Rozdział 15
Odkąd się obudziłam minął już jakiś tydzień. Każdego dnia przyjaciele spędzali ze mną masę czasu przez co nigdy nie byłam sama. Każdego dnia zadawali mi masę pytań typu ,, Jak się czuję'' bądź ,,Czy nie potrzebuję czegoś ''. Każdego dnia Harry, Fred i George przepraszali mnie za ten wypadek. Owszem było to miłe, ale na dłuższą metę stawało się uciążliwe. Czasami wraz z Ronem, Ginny i Lee śmialiśmy się z ich opiekuńczości.  Przez te siedem dni dowiedziałam się kto mnie uratował przed jeszcze boleśniejszym niż normalnie by był upadkiem. Był to ślizgon, też z 6 roku a nazywał się Blaise Zabini. Kilka razy zwróciła już na niego uwagę. Raz na eliksirach kiedy zrobił tak dobrze uwarzony eliksir jak ja, drugi raz po teście z transmutacji gdy miał tyle samo punktów co ja. Po raz trzeci to było gdy pod koniec 5 klasy wstawił się za mną przy Malfoy'u no i czwarty raz na meczu. Był ślizgonem, ale zupełnie innym niż reszta. Postanowiłam, że przydałoby się mu podziękować. Znów siedzieli wszyscy w Pokoju Wspólnym. W pewnym momencie George przypomniał sobie, że musi iść do dormitorium i pociągnął za sobą Freda, który zdążył posłać mi jeszcze uśmiech. Następnie Harry pobiegł do siebie po wypracowanie z transmutacji aby je dokończyć. Zostałam z Lee, Ginny, Ronem, Nevillem, Deanem i Seamusem. Wstałam z fotela i szybkim krokiem pognałam do dziury.
- Gdzie pędzisz ? - zapytała ze śmiechem Ginny. Odwróciłam się do nich i uśmiechnęłam się szeroko.
- Nie mam moich nianiek to postanowiłam połazić trochę sama. Tak więc Ciiii i mordeczki w kubeczki ! - zaśmiałam się i szczęśliwa zbiegłam po schodach. Już po chwili znajdowałam się na błoniach. Wdychałam świeżę powietrze i rozglądałam się na około. Spojrzałam na chmur, które powoli stawały się granatowe. Zbierało się na burze,ale mi to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Uwielbiałam burzę.  Zobaczyłam jakąś postać zmierzającą w moją stronę. Z bliska zauważyłam, że to mój ,,wybawca''. Uśmiechnął się co ja zdziwiona odwzajemniłam. Był już kawałek za mną gdy w końcu postanowiłam wykorzystać sytuacje.
- Zabini czekaj !
Odwrócił się do mnie zdziwiony. Podbiegłam do niego i spojrzałam.
- Chciałam ci podziękować. Gdybyś nie rzucił zaklęcia pewnie nie stałabym teraz tutaj a Malfoy tańczyłby pewnie kankana na moim grobie. - zaśmiał się a ja wraz z nim gdy wyobraziłam sobie Malfoya w takiej sytuacji.
- Nie ma za co Granger. Nie mogłem pozwolić,żeby twoja ładna buzia ucierpiała. Zresztą, na prawdę dobrze grasz w quidditcha i mam nadzieję, że kiedyś będę miał przyjemność zagrać z tobą w jednej drużynie. - powiedział ze szczerym uśmiechem, chwilę potem delikatnie mnie przytulił i odszedł zostawiając mnie zdziwioną. Roześmiałam się i pokręciłam głową.
A jednak nie wszyscy ślizgoni to debile
Z uśmiechem na ustach usiadłam pod moim ukochanym dębem. Rozmyślałam o wszystkim i niczym. W moje myśli nieświadomie wkradała się postać rudowłosego młodzieńca. Ginny opowiadała mi jak to on przeżył mój wypadek. Opowiadała mi, że spędzał przy moim łóżku każdą wolną chwilę. Gdy to słyszałam czułam przyjemne ciepło w okolicach serca. 
- Hermiona ! 
Usłyszałam wołanie. Odwróciłam się w kierunku drzwi zamku. Z nich wybiegał rudowłosy chłopak. Po głosie wiedziałam kto to jest. Po chwili już znajdował się przy mnie. Usiadł obok mnie i nic nie mówił. Nie musiał. Rozkoszowaliśmy się swoją obecnością. 
- Jak się czujesz ? 
Zadał pytanie, które słyszałam w ostatnim czasie bardzo często i najczęściej padało ono z ust tego chłopaka. 
- Fred proszę cię. Czuję się świetnie wiesz o tym. Męczą mnie te wszystkie pytania. - powiedziałam smutnym głosem. Spojrzał się na mnie tymi swoimi oczami w których mogłabym utonąć. Przytulił się do moim pleców. Czułam jego ciepły oddech na szyi. 
- Zagrajmy w grę. - usłyszałam jego szept przy swoim uchu. Odwróciłam się w jego stronę. 
- Jak się nazywa?
- Życie słonko. 
- A jak się w nią gra? 
- Tworzymy w niej swoją własną bajkę. 
- A jaka jest twoja bajka ? 
- Moja bajka jest związana tylko i wyłącznie z tobą księżniczko. Czy mógłbym być twoim rycerzem? A ty byłabyś moją księżniczką.
- Chcę być z tobą już na zawsze wiesz ? 
- Teraz już wiem. Kocham cię księżniczko wiesz ? 
- Teraz już wiem. Ja ciebie też kocham mój rycerzu. - zacytowałam jego słowa. Uśmiechnął się do mnie i pocałował mnie. Delikatnie i czule. Siedzieliśmy pod drzewem zajęci sobą a z nieba zaczął padać deszcz. 

******************************************************************************
nanana :D Jest kolejny ;D I jak wam się podoba ? :D

3 komentarze = Nowy 

Miałam dodać dopiero w sobotę, ale miałam pomysł więc czemu nie dodać dzisiaj ? :D 
Pozdrawiam Mania ;*

A ! I u mnie na drugim blogu http://princess-in-slytherin.blogspot.com/ nowy rozdział ! :) Moglibyście wpaść i skomentować prooooszeee <3 

piątek, 29 marca 2013

Rozdział 14 - ,,Oj nie złość się kochasiu''

Rozdział 14
Przez kolejne dni regularnie odwiedzałem Hermionę. Reszta naszych przyjaciół powoli przestawała wierzyć, że Miona się obudzi. Była już połowa października, na dworze coraz częściej padało przez co humory uczniów były podłamane. Codziennie przychodziłem do niej przed lekcjami i zaraz po nich. W nocy zazwyczaj rozmawiałem z Georgem przez co oboje byliśmy niewyspani. Kolejny dzień. Sobota. Minęły już 2 tygodnie od wypadku. Pielęgniarka mówi, że to tylko kwestia czasu kiedy młoda gryfonka się obudzi, ale jakiego czasu ? Jak długo będę jeszcze czekać aż znów ujrzę jej roześmiane oczy. Nie miałem dzisiaj lekcji tak więc po śniadaniu poszedłem pogadać trochę z Georgem aby nadrobić czas. Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać na wszystkie dowolne tematy począwszy na quidditchu skończywszy na sprawach sercowych. W pewnym momencie George przestał się śmiać i spojrzał na mnie poważnie, jednak ten dobrze znany mi błysk w oku sprawił, że nie wyglądał wcale tak poważnie jak chciał.
- No więc Freddie ... co ty do niej czujesz co ? - zapytał z cwanym uśmiechem bliźniak specjalnie unikając imienia dziewczyny w końcu byliśmy w pokoju wspólnym. A tu było bardzo dużo osób w tym wiele wścibskich. Westchnąłem. I spojrzałem umęczonym wzrokiem na swojego brata. 
- Nie wiem George, nie wiem. Gdy nie ma jej obok mnie czuję tą cholerną pustkę, gdy nie widzę jej uśmiechu powoli lecz dogłębnie umieram. Ona jest dla mnie jak tlen. Lecz gdy ją widzę świat nabiera barw. Jest tylko ona i jej śmiech. Ja ... ja nie wiem co robić George. Teraz boję się, że mogę ją stracić, ale już na zawsze. - ostatnie zdanie wyszeptałem. Tak ciężko mi było mówić o swoich uczuciach. Wolałem żartować i ukrywać je głęboko pod maską żartownisia. 
- Ty się zakochałeś bracie... zakochałeś się ! - powiedział pewniej i głośniej przez co kilka osób zwróciło na nas swój wzrok. 
-Cicho idioto. Nie każdy musi o tym wiedzieć ! - wysyczałem zły na niego. Okey. No może i się zakochałem, ale po co od razu miał wiedzieć cały pokój wspólny. 
- Oj nie złość się kochasiu ! Złość piękności szkodzi a musisz być przecież śliczny, żeby nasza malutka gryfonka cię zechciała. - żartował w najlepsze George, któremu o dziwo humor dopisywał. Piorunowałem go wzrokiem przez co on jeszcze głośniej zaczynał się śmiać. W pewnym momencie i mi to się udzieliło. Już dawno nie śmialiśmy się z Georgem w Pokoju Wspólnym więc można było to nazwać dziwnym zjawiskiem. Nie zauważyliśmy nawet jak podeszli do nas Ginny, Ron, Harry i Lee. Patrzyli na nas ze zdziwieniem, ale i również z rozbawieniem. Ginny uśmiechnęła się na nasz widok i rzuciła się nam na szyję. 
- Jak dobrze, że wróciliście głupki ! 
- A to my gdzieś byliśmy ? - zapytaliśmy równocześnie z Georgem wywołując przy tym kolejną falę śmiechu naszych przyjaciół. 
- Nie, ale już dawno nie widziałam was uśmiechniętych i żartujących. Szczególnie ciebie Freddie. - powiedziała z uśmiechem i ze łzami w oczach spojrzała się na nas. Przytuliłem mocno do siebie siostrę. Nie myślałem, że tak wiele osób zauważy zmianę w moim zachowaniu szczególnie ta mała wiewiórka. 
- Chodźmy może odwiedzić Hermionę. - powiedział z uśmiechem Harry. Wszyscy pokiwaliśmy zgodnie głowami i już w następnej szliśmy raźno w stronę Skrzydła Szpitalnego. Otworzyliśmy drzwi i w wesołych humor weszliśmy do środka. Rozejrzałem się  i zdumiony stanąłem na środku pomieszczenia. 
- Fred co jest ? - zapytała się mnie Ginny. Nie byłem w stanie nic powiedzieć, dziewczyna powiodła wzrokiem za mną. Wszyscy przestali się śmiać i podążyli za mim wzrokiem. Widziałem jak w oczach siostry zbierają się łzy. 
- Hermiona ! - na środku pomieszczenia stała osłabiona gryfonka podpierając się o pielęgniarkę. Gdy nas zobaczyła uśmiechnęła się szeroko. Już po chwili tonęła w żelaznym uścisku mojej młodszej siostry.
- Tak bardzo się o ciebie bała. ! Jak mogłaś mnie tak wystraszyć ! - nadawała jak najęta wiewiórka. Widziałem jak starsza gryfonka spogląda z czułością na młodszą koleżankę.
- Ginny puść Hermionę my też chcemy się z nią przywitać. - zaśmiał się Ron i już po chwili dziewczyna została wyściskana przez Rona, później Harrego a następnie Lee. Potem poszedł się przywitać George. Szepnął coś na ucho dziewczynie a ta spojrzała się na mnie przez co mój uśmiech powiększył się. Ruszyłem w jej kierunku i już po chwili tuliłem ją do siebie. Rozkoszowałem się tą chwilą. Upajałem zmysły. 
- Cieszę się, że wróciłaś. Nawet nie masz pojęcia jak bardzo tęskniłem. - powiedziałem jej na ucho. Spojrzała na mnie tymi czekoladowymi oczami , zaraz jednak schowała swoją głowę wtulając ją w moją klatkę piersiową. Teraz wiedziałem, że będzie już wszystko dobrze. 

******************************************************************************
Nowy na święta :)) 
Chciałabym życzyć WESOŁYCH ŚWIĄT I MOKREGO DYNGUSA
oraz szybkiego nadejścia wiosny ! :) 
Pamiętacie zasadę ? :) 
3 komentarze = Nowy rozdział :)) 
Mam nadzieję, że przez tą przerwę nie straciłam czytelników :D 
Pozdrawiam ;*