czwartek, 5 grudnia 2013

Rozdział 27 - ,,Harry ratuj nas."

Rozdział 27
Moje zielone oczy z uporem wpatrywały się w padający deszcz, który nie ustępował od kilku dni. Chociaż ciałem byłem tutaj, w Hogwarcie, to jednak moje serce i myśli znajdowały się przy dwóch ważnych dla mnie dziewczynach. Pierwsza z nich. Piękna szatynka, której oczy wyrażały tyle emocji. Moja ukochana przyjaciółka. Jedyna w swoim rodzaju. Dziewczyna za którą uganiała się połowa chłopaków w naszej szkole, a która nie zwracała na to uwagi. Była jeszcze druga dziewczyna. Urocza rudowłosa mała złośnica. Dziewczyna, która podbiła moje serce, która miała trudny charakter. Była osobą, którą kochałem nad życie. A teraz? Obydwie. Tak daleko znajdowały się ode mnie. Nie wiedziałem czy były całe i zdrowe. A co najważniejsze czy żyły. Znowu. Znowu kolejne osoby przeze mnie miały cierpieć. Znowu ważne dla mnie osoby musiały przechodzić męczarnie.
Tak nie może być. Nie mogę na to więcej pozwolić.
Rozejrzałem się po moim dormitorium. W kolorach przeważała czerwień i złoto, przez co dormitorium sprawiało wrażenie przytulniejszego. W mojej głowie zaczęły pojawiać się wspomnienia związane z tym miejscem. Pierwsze kremowe piwo. Pierwsza ognista. Pierwszy pocałunek. Różne prywatne imprezy. A to wszystko i jeszcze więcej działo się w tym oto dormitorium. Niby wszyscy myśleli, że gryfoni są tacy grzeczni, a jednak prawda była zupełnie inna. Zdarzało się, że gryfoni wypijali więcej alkocholu na jednej imprezie niż ślizgoni w całym tygodniu. Zaśmiałem się sam do siebie przypominając sobie jedną z imprez na której to moja mała Mionka przepiła całe towarzystwo nawet bliźniaków. Wierzyłem, że dziewczyny wrócą całe i zdrowe. Wierzyłem w to całym sercem.

*

Leżąc w mokrej i ciemnej celi zaczęłam dostrzegać uroki życia. Po tylu dostanych Crucio, zwykłe leżenie sprawiało mi przyjemność, a jeszcze rozmowa z przyjaciółką by dla mnie wspaniałym przeżyciem. Była tylko jeszcze jedna rzecz, przez którą moje serce pękało. Tak bardzo chciałam móc na nowo przytulić się do chłopaka, którego kochałam nad życie. Tak bardzo chciałam usłyszeć jego cudowny śmiech i spojrzeć w roześmiane oczy. Czasami nawiedzał mnie w snach. Kazał być silną i nie poddawać się, lecz to było trudne zadanie. Każdego dnia moja psychika zostawała wystawiana na ciężkie próby. Każdego dnia moje ciało coraz bardziej odmawiało posłuszeństwa. Spojrzałam na śpiącą niedaleko Ginny. Była ode mnie dłużej tutaj i musiałam przyznać, że wyglądała strasznie. Często zdarzało się tak że przyjmowałam za nią Crucio. Tak bardzo chciałam wydostać ją stąd. Zamknęłam oczy. Wyobraziłam sobie, że rozmawiam z Harrym. Moje ciało owiało przyjemne ciepło. Byłam na tej samej polance co kiedyś. Byłam wilczycą, a przede mną stał jeleń.
Harry ratuj nas. 
W mojej głowie mijały wspomnienia ostatnich dni. Jeleń patrzył na mnie z przerażeniem, a ja czułam że odpływam. Ostatni raz spojrzałam na przyjaciele po którego policzku spłynęła jedna łza.

*

Obudziłem się ciężko oddychając. Moja głowa była pełna wspomnień nie należących do mnie. Po policzku płynęła wolno jedna łza. Szybko zerwałem się z łóżka uświadamiając sobie, że przed chwilą skontaktowała się ze mną Hermiona. Wybiegłem z dormitorium budząc przy okazję resztę lokatorów. Teraz jednak najważniejszy był plan. Plan odbicia dziewczyn.


*****************************************
Przepraszam ! ;( Rozdział krótki ale postaram się poprawić :( Jest tutaj ktoś jeszcze ? ;> Może na przeprosiny napiszę jakąś mikołajkową miniaturkę ? Co wy na to? :( Następny rozdział pojawi się do 2 tyg. Pozdrawiam Mania ;*