niedziela, 6 stycznia 2013

Rozdział 4

Rozdział 4

Czy w życiu człowieka może być tak, że gorzej być nie może? Otóż nie. On jednak w tym momencie uważał, że gorzej być nie może. Gdzieś tam, nawet nie wiedział gdzie leży jego przyjaciółka, która walczy o życie. Tak, Hermione mógł śmiało nazwać swoją przyjaciółką. Zawsze znalazła dla niego czas, zawsze  przytuliła, pomogła, pocieszyła. Tak,Hermiona była osobą bardzo pomocną. Nie wiedział gdzie ona leży, jedyne czego był pewien to to, że żyła. Minął już 3 dzień od tego czasu gdy widział ją po raz ostatni. Pewnego popołudnia chłopak lezał w swoim pokoju na łóżku myśląc o nadchodzącym roku, który zaczynał się dokładnie za dwa dni. W pewnym momencie usłyszał trzask, który towarzyszył teleportacji nie przejął się tym ponieważ ostatnio często to słyszał. Dopiero gdy na dole zaczął się robić hałas i zamieszanie chłopak postanowił się zainteresować. Zszedł na dół ociężale co było do niego niepodobne. Kiedyś pełen energii, ruchliwy młodzieniec. Dziś przygnębiony, smutny. Pierwsze pomieszczenie do jakiego zajrzał była kuchnia. Tam nikogo nie było. A więc udał się do salonu. A tak wokół jednej z kanap zebrał się mały tłum. Chłopak wyostrzył wzrok. Brązowe loki, to było jedyne co zobaczył rudowłosy ponieważ resztę zasłoniła mu czarna czupryna Harrego. Nie wierzył własnym oczom czy to mogła być ona ? Zaczął podchodził bliżej i bliżej. Gdy doszedł do kanapy nie mógł uwierzyć własnym oczom. Tak to była ONA. I choć była wychudzona, wyglądała nadal pięknie.
- Hermiona...- wyszeptał po cichu chłopak jakby bojąc się, że gdy powie to głośniej ona zniknie. Zwróciła ku niemu swe mądre spojrzenie. W jej oczach pojawiły się małe ogniki radości.
- Witaj Fred- rzekła z uśmiechem na ustach. Podszedł do niej i przytulił ją.
- Auć..
- Oh.. Wybacz - rzekł Fred ze skruchą. Dziewczyna uśmiechnęła się smutno i powiedziała.
- Nic nie szkodzi. Po prostu jestem cała poodbijana i wszystko mnie boli.
Chłopak rozumiał aż za dobrze. Uśmiechnął się jedynie pokrzepiająco i zajął miejsce na fotelu który stał naprzeciw kanapy na której siedziała nastolatka.
- Hermionko a może jesteś głodna kochaniutka ? - Jak zwykle pani Weasley musi dbać o nasycone żołądki mieszkańców Nory.
- Nie na prawdę dziękuję. Jedyne na co mam teraz ochotę to położenie się spać. Ginny mogłabyś...- posyłając przyjaciółce porozumiewawcze spojrzenie myśląc, że nikt nie zauważy. A tu taka niespodzianka bo zauważył je Fred. Rudowłosy zaczął się zastanawiać co też takiego ważnego ma do powiedzenia dziewczyna jego młodszej siostrze.
- Ależ oczywiście Mionka - Uśmiechnęła się ze zrozumieniem Ginny.
- Tak, tak. Hermiona potrzebuję odpoczynku i spokoju. Ginny zabierz Hermione na górę i niech nikt do ich pokoju nie zagląda ! Hermiona potrzebuje spokoju ! - Zagrzmiała pani Weasley.
-Ale mamo ! ...- Wyrazili sprzeciw George i Ron. Oni byli najbardziej ciekawi opowieści Hermiony jednak pod surowym spojrzeniem swojej matki zamilkli ale nie na wieki. Hermiona wstała i wraz z Ginny pomaszerowała na górę. Na schodach starsza z dziewczyn odwróciła się jeszcze i spojrzenia jej z Freda skrzyżowały się na co dziewczyna uśmiechnęła się i poszła dalej , nie zobaczywszy jak na twarz rudowłosego wpływa serdeczny uśmiech. Wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Znaczy męska młodzież poszła do pokoju Freda i Georga gdzie spokojnie mogli pomyśleć i podyskutować o ostatnich dniach. Najbardziej milczący w tej rozmowie okazał się Harry, który na pytania zadawane przez przyjaciół odpowiadał skrótowo ,, może , chyba , raczej''. Po pewnym czasie chłopcy przestali zadawać pytania Harremu widzieli, że chłopak myśli o czymś bardzo intensywnie i mieli zamiar dowiedzieć się o czym.

W tym samym czasie w pokoju Ginny.
Po wejściu do pokoju,Ginny zamknęła na zamek drzwi aby mogła spokojnie porozmawiać z Hermioną. Wyżej wymieniona w tym czasie położyła się na dobrze znanym już sobie łóżku. Nie była wymęczona tak bardzo fizycznie jak może psychicznie. Ruda patrzyła na przyjaciółkę ze współczuciem. Przecież Hermiona nic nie zrobiła aby cierpieć. Kochała ona Panią Prefekt jak siostrę i za każdym razem gdy dziewczyna czuła ból ona odczuwała go dwa razy mocniej. Rudowłosa przysiadła na skraju łóżka szatynki i delikatnie głaskała ją po plecach. Ta spojrzała na nią swym mądrym lecz teraz zagubionym i pokazującym cierpienie spojrzeniem. Łzy zaczęły spływać po policzkach dziewczyny.
-Ginn ja już tak nie mogłam. Nie mogłam tam siedzieć i udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Nie chciałam martwić chłopaków , twoich rodziców i ciebie, ale ja muszę się komuś wygadać. Ja inaczej nie potrafię. Wybacz mi.
- Cii, spokojnie Hermiono. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć, ale to zawsze. A teraz powiedz mi o czym chciałaś się wygadać.
- Ginn ja go spotkałam, widziałam go. To on rzucał najmocniejsze zaklęcia...
- Kto Hermionko , kto ?
- Voldemort. On tam był. Nie pamiętam gdzie byłam dokładnie. Mam zaniki pamięci ale to przez krótki czas. Ginn tam był chłopak. Może w moim wieku może o rok starszy, ale to on mnie uratował ! Voldemort kazał mu aby się mnie pozbył, wtedy byłam już ledwo żywa. A on teleportował się na te pola koło Nory. To on Ginn wystrzelił te płomienie...
-Pamiętasz jak wyglądał? Jego głos, cokolwiek ?
- Pamiętam tylko, że miał przyjemny głos i jego oczy. Mleczna czekolada. A wiesz Ginn kiedy tam byłam uświadomiłam sobie jak bardzo jesteście dla mnie ważni. Gdy rzucali we mnie zaklęciami, przed oczami miałam chwilę spędzone z wami. To wy pomagaliście mi wtedy wytrwać. Słyszałam głos Freda ,,Nie poddawaj się. Walcz''...
- A pro po Freda nawet nie wiesz jaki on stał się milczący odkąd znaleźliśmy cię i zostałaś gdzieś zabrana. Nie wiedzieliśmy dokąd cię zabrali. Nikt nie chciał nic powiedzieć. Jedyną informacją jaką nam przekazali to to, że żyłaś.Nawet nie wiesz jak się martwiliśmy o ciebie. Hermiono a czy mogę cię o coś zapytać?
- Pewnie pytaj.
- Czy .. czy oni ...no wiesz ... pytali się o Zakon i o Harrego? - spytała z przerażeniem rudowłosa.
- Ehh...pytali, żądali odpowiedzi lecz ja nie ulegałam. Próbowali wszystkiego. Myślisz że dlaczego jestem tak wyprana psychicznie ? Oklumencja pochłania dużo siły...
- Umiesz zabezpieczać umysł ? Jak ?
- Ginn ja wiedziałam, że prędzej czy później przyjdą po mnie. To dlatego nie przyjechałam do was w te wakacje. Na samym już ich początku zaczęłam trenować i jak widać opłacało się. Błagam cię Ginn nie mów nikomu o tym wszystkim. O wszystkich torturach i o tej rozmowie. Nie chce by się martwili. Szczególnie Harry. Wiem jak on to wszystko rozumie.
- Hermiono Harry obwinia się o to co cię spotkało. Ma sobie za złe,  że nie zdążył cię obronić.
- Musze z nim porozmawiać...
-Jutro Hermiono ! Jutro , teraz śpij już .
- Ale..
- Żadne, ale. Marsz spać. Bo pójdę po moją mamę.
- Dobrze już dobrze - rzekła ze śmiechem dziewczyna- Dobranoc !
- Dobranoc Hermiono , słodkich snów.
Ruda jeszcze przez chwilę patrzyła na swoją przyjaciółkę. Nigdy nie widziała bardziej odpornej psychicznie osoby jaką jest Hermiona. Zawsze była dla niej wzorem do naśladowania. Dziewczyna usiadła na parapecie spoglądając na zachmurzone niebo z którego zaczął padać deszcze. Ta pogoda tak bardzo odzwierciedlała humor dziewczyny jak i pewnego młodzieńca, który myślami był przy śpiącej szatynce.
***************************************************************************
Tadam ! I jest New ! :) Wybaczcie że tak długo pisałam, ale ehh co tu dużo mówić zaczął się czas na poprawianie ocen. Następny mam nadzieję, że dodam szybciej. Dziękuję za wszystkie komentarze. Gdy je przeczytałam od razu nabrałam chęci do pisania ! :) Much Love !
Mania ! ;*