niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 10 - ,,Będę twoim aniołem stróżem już na zawsze''

Rozdział 10
Mijały kolejne dni, po wrześniu nastąpił październik. Jesień dawała się we znaki. Powoli, wielkimi krokami nadchodził pierwszy mecz Quidditcha między Gryffindorem a Slytherinem. Drużyna gryfonów każdego dnia chodziła na treningi przez co brunetka spędzała czas z przyjaciółmi tylko wieczorami lub na lekcjach. Czasami przychodziła na ich treningi popatrzeć jak sobie radzą a nawet zdarzało się że podpowiadała Harremu jak może jeszcze ustawić swoich zawodników. Młody Potter był bardzo zdziwiony zaangażowaniem oraz dużą znajomością gry swojej przyjaciółki. Dni mijały w zastraszającym tempie a do meczu został tylko tydzień. Treningi nasiliły się przez co Fred i Hermiona przez ten czas nie rozmawiali ze sobą chociaż obydwoje czuli, że bardzo tego potrzebują. Gdy już się spotkali ich rozmowy ograniczały się do słów ,,Hej Co tam u cb ? '' i każde z nich szło w swoją stronę.

W poniedziałkowe popołudnie brunetka jak to miała w zwyczaju siedziała na boisku patrząc jak jej przyjaciele ćwiczą przeróżne manewry. W pewnym momencie jedna ze ścigających a dokładniej Katie Bell straciła panowanie nad miotłą i spadła z niej z wysokości 5 metrów. Cała drużyna zleciała się wokół panny Bell a Hermiona w jak najszybszym tempie pobiegła po pomoc. Tego samego dnia zapadła ostateczna decyzja. Katie nie może wziąć udziału w nadchodzącym meczu.

Nie wiedziałem co mam zrobić. Jako kapitan powinienem postawić moją drużynę do pionu przy okazji znajdując nowego zawodnika, lecz nie wiedziałem od czego mam zacząć. Mecz miał się odbyć za niecały już tydzień a nasza drużyna nie miała jednego gracza. Całą drużyną siedzieliśmy w ten fatalny dzień  przy kominku w Pokoju Wspólnym.
- Musimy coś wymyślić. Nie możemy pozwolić aby te obślizgłe węże miały tą cholerną satysfakcje. Nie możemy pozwolić aby nasza ciężka praca poszła na marne. Przez te cholerne treningi coś zaniedbałem. - powiedział Fred. Spojrzałem na niego. Był zdeterminowany i smutny.
- Fred daj spokój. Kto niby mógłby zastąpić Katie na tydzień przed meczem dodatkowo ta osoba musiałaby znać taktykę. Pomyśl. Znasz kogoś takiego ? - powiedziała z żalem Ginny. Miała racje. Nikt nie znał naszej taktyki przez co szukanie nowego zawodnika stało się jeszcze trudniejsze.
- Ja znam ! Ta osoba cały czas była na naszych treningach i zna naszą taktykę. - wykrzyknął nagle uradowany George. Spojrzałem na niego jak na idiotę. Przecież nikt nie przychodził na nasze treningi oprócz...
- Nie mów, że myślisz o ...
- No a o kim innym ? Jest idealna ! Zna naszą taktykę przez co już ma ułatwione wszystko. - powiedział uszczęśliwiony George.
- Ona się nie zgodzi George. Nie ma takiej opcji... - powiedziałem smętnie spuszczając głowę.
- Kto ma się nie zgodzić ? i na co ? - zapytała podchodząc do nas Hermiona. Usiadła obok mnie na dywanie i wlepiła swoje czekoladowe spojrzenie w Georga. Ten pod wpływem jej spojrzenia lekko się speszył i opuścił swoją głowę na dół. Westchnąłem.
- Bo widzisz jak wiesz nie mamy zawodnika na sobotni mecz ze Slytherinem. I jest tylko jedna osoba, która może nam pomóc bo zna naszą taktykę, ale nie jesteśmy pewni czy się zgodzi... Hermiono tą osobą jesteś ty. Jesteś naszym ostatnim kołem ratunkowym, ostatnią nadzieją. Możesz nawet latać gdzieś z boku po boisku, ale chociaż wsiądź na tą miotłę ... - młody Potter bardzo wczuł się w rolę odpowiedzialnego kapitana jak i przyjaciela.
- Oh... Nie pozostaje mi nic innego jak pomóc wam i Harry ... ja chce zagrać normalnie na pozycji Katie. Może nie umiem grać tak wspaniale jak ona ale coś tam umiem i może chociaż to wystarczy abyśmy nie wyszli na pośmiewisko. - wyszeptała brunetka spoglądając na przyjaciela i resztę drużyny. Ci jak jeden mąż rzucili się na nią przewalając ją na puchowy dywan, dziękując i obcałowując. Dziewczyna roześmiała się serdecznie i pod pretekstem, że musi się wyspać na jutrzejszy poranny trening. Pożegnała się ze wszystkimi buziakami w policzek i poszła do swojego dormitorium.

Patrzyłem jak odchodzi. Moja ruda grzywka opadała mi na oczy. Nie mogłem uwierzyć, że się zgodziła. Byłem tak szczęśliwy że nie zauważyłem jak cała drużyna rozeszła się. Minęła godzina, po niej następna a ja nie czułem zmęczenia. Wpatrywałem się w ogień myśląc o minionym miesiącu. Westchnąłem. Tak mało czasu spędzałem ostatnio z Hermioną. Pogoda na błoniach wciąż była wyśmienita, idealna na spacery a ja ciągle miałem treningi. Znowu westchnąłem. Czasami chciałbym aby życie było łatwiejsze. Usłyszałem tupot stóp. Odwróciłem się i na schodach zauważyłem moją księżniczkę, która jak widać też nie mogła usnąć. Mógłbym godzinami wpatrywać się w jej oczy. Moje serce przyśpieszyło.Uśmiechnąłem się niepewnie, a ona odwzajemniła mój uśmiech.

Nie mogłam zasnąć, leżałam w łóżku myśląc o zbliżającym się treningu. Westchnęłam. Tak bardzo chciałabym móc pogadać z Fredem. Z ociąganiem wstałam z łóżka i otworzyłam drzwi od dormitorium.
Może jak popatrzę w ogień to sen mnie znuży. 
Schodziłam po schodach cicho, nie chcą nikogo obudzić. Gdy już byłam przy wejściu do Pokoju Wspólnego usłyszałam westchnienie. A więc ktoś też nie może spać. Wchodząc do pomieszczenia zauważyłam, że tą osobą jest Fred. Na jego widok moje serce przyśpieszyło. Wpatrywał się we mnie przez dłuższy czas aż w końcu się uśmiechnął. Ten jego niewinny uśmiech był w ogólne do niego nie podobny. Odwzajemniłam uśmiech i ruszyłam w jego stronę. 
- Ty też nie możesz spać ? - zapytałam uprzejmie siadając obok niego na kanapie. 
- Jakos tak wyszło. A ty ? Czemu nie możesz spać ? - uśmiechnął się w ten swój zadziorny sposób. 
- To chyba z nerw. Wiesz w końcu ode mnie teraz zależy jak wypadnie Gryffindor. - szepnęłam szczerze. 
- Nie martw się. Pójdzie znakomicie. Już my z Georgem dopilnujemy aby nikt się do ciebie nie zbliżył szczególnie jakiś tłuczek. - rzekł z uśmiechem puszczając mi perskie oczko. Zaśmiałam się uroczo. 
- Dziękuję ci. Mając takiego obrońce jak ty na pewno nic mi się nie stanie- powiedziałam pewna swoich słów. Jego uśmiech wraz z moimi słowami powiększył się i sama musiałam przyznać, że uwielbiam te jego uśmiechy. Oparłam głowę o jego klatkę piersiową czując jak powoli przychodzi po mnie sen. 
Dlaczego akurat teraz?
Powieki zaczęły mi powoli opadać. Wtuliłam się jeszcze bardziej we Freda. Rytm jego serca był idealną kołysanką dla mnie. 
- Będę twoim aniołem stróżem już na zawsze. 
Usłyszałam jeszcze jego cichy szept a następnie poczułam jego usta na moim czole. Ukołysana miarowym oddechem zasnęłam głębokim snem, mając nadzieję, na lepsze jutro. 

*************************************************************************
Przepraszam że rozdziału nie dodałam wczoraj ale po kłótni z mamą miałam chwilowy zakaz na telefon i komputer. Nie dedykuję tego rozdziału nikomu bo jest beznadziejny. Jedyne co mi się w nim podoba to końcówka a tak to zrąbałam go po całości :C Wybaczcie że oddaje wam do czytania to ...to COŚ ! Następny rozdział pojawi się być może jutro bądź w środę. Nie chce obiecywać w każdym bądź razie.
Dziękuję za te 6 komentarzy <3 

3 KOMENTARZE = NASTĘPNY ROZDZIAŁ 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ 

6 komentarzy:

  1. super rozdział, nie hejtuj się, bo nie ma powodu :) czekam z wytęsknieniem na nexxt rozdział, oby pojawił się szybko ;>
    życzę weny :**
    Jestęę Kottę

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny, co dy gadasz. Herma na miotle/ Będzie się działo <3
    Wybacz pytanie, ale oni są razem czy jeszcze nie?
    Ciekawa jestem jak to wszystko wyjdzie.
    Pozdrawiam, czekam na next, życzę weny i zapraszam do siebie :D
    ~Clar <3

    OdpowiedzUsuń
  3. **Księżycowy Cukier**10 marca 2013 11:00

    weź przestań, rozdział jest naprawdę fajny, życzę weny i czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie fajnie. czekam nn :D

    OdpowiedzUsuń
  5. genialny, cudowny, rozdział ;)
    Wcale nie jest beznadziejny, jest śliczny i taki ... romantyczny ;D
    Dla mnie jest idealny, nie mam nic do zarzucenia. Czekam na kolejny i oby był szybkooo.!

    ;D Pozdrawiam, i czekamm .!

    OdpowiedzUsuń