Rozdział 14
Przez kolejne dni regularnie odwiedzałem Hermionę. Reszta naszych przyjaciół powoli przestawała wierzyć, że Miona się obudzi. Była już połowa października, na dworze coraz częściej padało przez co humory uczniów były podłamane. Codziennie przychodziłem do niej przed lekcjami i zaraz po nich. W nocy zazwyczaj rozmawiałem z Georgem przez co oboje byliśmy niewyspani. Kolejny dzień. Sobota. Minęły już 2 tygodnie od wypadku. Pielęgniarka mówi, że to tylko kwestia czasu kiedy młoda gryfonka się obudzi, ale jakiego czasu ? Jak długo będę jeszcze czekać aż znów ujrzę jej roześmiane oczy. Nie miałem dzisiaj lekcji tak więc po śniadaniu poszedłem pogadać trochę z Georgem aby nadrobić czas. Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać na wszystkie dowolne tematy począwszy na quidditchu skończywszy na sprawach sercowych. W pewnym momencie George przestał się śmiać i spojrzał na mnie poważnie, jednak ten dobrze znany mi błysk w oku sprawił, że nie wyglądał wcale tak poważnie jak chciał.
- No więc Freddie ... co ty do niej czujesz co ? - zapytał z cwanym uśmiechem bliźniak specjalnie unikając imienia dziewczyny w końcu byliśmy w pokoju wspólnym. A tu było bardzo dużo osób w tym wiele wścibskich. Westchnąłem. I spojrzałem umęczonym wzrokiem na swojego brata.
- Nie wiem George, nie wiem. Gdy nie ma jej obok mnie czuję tą cholerną pustkę, gdy nie widzę jej uśmiechu powoli lecz dogłębnie umieram. Ona jest dla mnie jak tlen. Lecz gdy ją widzę świat nabiera barw. Jest tylko ona i jej śmiech. Ja ... ja nie wiem co robić George. Teraz boję się, że mogę ją stracić, ale już na zawsze. - ostatnie zdanie wyszeptałem. Tak ciężko mi było mówić o swoich uczuciach. Wolałem żartować i ukrywać je głęboko pod maską żartownisia.
- Ty się zakochałeś bracie... zakochałeś się ! - powiedział pewniej i głośniej przez co kilka osób zwróciło na nas swój wzrok.
-Cicho idioto. Nie każdy musi o tym wiedzieć ! - wysyczałem zły na niego. Okey. No może i się zakochałem, ale po co od razu miał wiedzieć cały pokój wspólny.
- Oj nie złość się kochasiu ! Złość piękności szkodzi a musisz być przecież śliczny, żeby nasza malutka gryfonka cię zechciała. - żartował w najlepsze George, któremu o dziwo humor dopisywał. Piorunowałem go wzrokiem przez co on jeszcze głośniej zaczynał się śmiać. W pewnym momencie i mi to się udzieliło. Już dawno nie śmialiśmy się z Georgem w Pokoju Wspólnym więc można było to nazwać dziwnym zjawiskiem. Nie zauważyliśmy nawet jak podeszli do nas Ginny, Ron, Harry i Lee. Patrzyli na nas ze zdziwieniem, ale i również z rozbawieniem. Ginny uśmiechnęła się na nasz widok i rzuciła się nam na szyję.
- Jak dobrze, że wróciliście głupki !
- A to my gdzieś byliśmy ? - zapytaliśmy równocześnie z Georgem wywołując przy tym kolejną falę śmiechu naszych przyjaciół.
- Nie, ale już dawno nie widziałam was uśmiechniętych i żartujących. Szczególnie ciebie Freddie. - powiedziała z uśmiechem i ze łzami w oczach spojrzała się na nas. Przytuliłem mocno do siebie siostrę. Nie myślałem, że tak wiele osób zauważy zmianę w moim zachowaniu szczególnie ta mała wiewiórka.
- Chodźmy może odwiedzić Hermionę. - powiedział z uśmiechem Harry. Wszyscy pokiwaliśmy zgodnie głowami i już w następnej szliśmy raźno w stronę Skrzydła Szpitalnego. Otworzyliśmy drzwi i w wesołych humor weszliśmy do środka. Rozejrzałem się i zdumiony stanąłem na środku pomieszczenia.
- Fred co jest ? - zapytała się mnie Ginny. Nie byłem w stanie nic powiedzieć, dziewczyna powiodła wzrokiem za mną. Wszyscy przestali się śmiać i podążyli za mim wzrokiem. Widziałem jak w oczach siostry zbierają się łzy.
- Hermiona ! - na środku pomieszczenia stała osłabiona gryfonka podpierając się o pielęgniarkę. Gdy nas zobaczyła uśmiechnęła się szeroko. Już po chwili tonęła w żelaznym uścisku mojej młodszej siostry.
- Tak bardzo się o ciebie bała. ! Jak mogłaś mnie tak wystraszyć ! - nadawała jak najęta wiewiórka. Widziałem jak starsza gryfonka spogląda z czułością na młodszą koleżankę.
- Ginny puść Hermionę my też chcemy się z nią przywitać. - zaśmiał się Ron i już po chwili dziewczyna została wyściskana przez Rona, później Harrego a następnie Lee. Potem poszedł się przywitać George. Szepnął coś na ucho dziewczynie a ta spojrzała się na mnie przez co mój uśmiech powiększył się. Ruszyłem w jej kierunku i już po chwili tuliłem ją do siebie. Rozkoszowałem się tą chwilą. Upajałem zmysły.
- Cieszę się, że wróciłaś. Nawet nie masz pojęcia jak bardzo tęskniłem. - powiedziałem jej na ucho. Spojrzała na mnie tymi czekoladowymi oczami , zaraz jednak schowała swoją głowę wtulając ją w moją klatkę piersiową. Teraz wiedziałem, że będzie już wszystko dobrze.
******************************************************************************
Nowy na święta :))
Chciałabym życzyć WESOŁYCH ŚWIĄT I MOKREGO DYNGUSA
oraz szybkiego nadejścia wiosny ! :)
Pamiętacie zasadę ? :)
3 komentarze = Nowy rozdział :))
Mam nadzieję, że przez tą przerwę nie straciłam czytelników :D
Pozdrawiam ;*