Rozdział 21
- JAK TO WYRZUCASZ MNIE Z DRUŻYNY !? - krzyki panny Weasley było słychać w zamku a przypomnę, że cała scena rozgrywała się na boisku quidditcha. Był piękny słoneczny dzień. Była sobota, koniec października dokładniej 20 dzień. Takie pogodne dni jak te nie zdarzały się ostatnio często. Siedziałam na trybunach oglądając trening zawodników gryfonów. I bądź co bądź musiałam przyznać, że dzisiejszy trening wcale im nie wychodził a była to sprawka panny Weasley, która co chwila myliła rozegrania bądź źle podawała kafel przez co reszta ścigających o mały włos nie wpadała na tłuczki co wiązało się z tym, że bliźniacy mieli pełne ręce roboty.
Westchnęłam przyglądając się całej scence.
- Nie wyrzucam cię. Po prostu odrzucam cię na ten mecz Ginny. Nie potrafisz się zgrać z zespołem i nie mogę ryzykować. - usłyszałam spokojny głos Pottera. Wyobrażałam sobie jak musi mu być ciężko. Musiał odsunąć jednego z wcześniej najlepszych zawodników a na dodatek swoją dziewczynę. Od incydentu w pokoju wspólnym minął tydzień. Podczas niego Ginewrę widywano coraz częściej ze ślizgonami bądź jakimiś tapeciarami. Niestety ten widok bardzo bolał młodego Pottera chociaż on twierdził inaczej.
- NIE ROZMIESZAJ MNIE POTTER ! WIESZ CO ? ODCHODZĘ Z DRUŻYNY NA ZAWSZE I ZRYWAM Z TOBĄ ! MOŻESZ SOBIE WZIĄĆ DO DRUŻYNY SWOJĄ UKOCHANĄ PRZYJACIÓŁECZKĘ. ! - wskazała na mnie ręką i odeszła zostawiając samego Harrego na środku boiska. Nie zatrzymywał jej, wiedział, że tak będzie lepiej. Zeszłam do niego i podeszłam. Reszta drużyny nie odzywała się stała w pewnej odległości od szukającego. Jako jedyna podeszłam do niego i przytuliłam. Nie odtrącił mnie wręcz przeciwnie wtulił się we mnie jeszcze bardziej. Wiedziałam czego on potrzebuję. Czułam się jakbym znała jego myśli. Spojrzałam na całą drużynę. Wpatrywali się w nas ze współczuciem. Mój wzrok padł na Freda a nasze spojrzenia skrzyżowały się. Widziałam, że był trochę zazdrosny, ale też lekko przybity.
- Harry masz iść do szatni i się przebrać. Bez dyskusji. - dodałam kiedy zauważyłam, że chce coś powiedzieć. Młody Potter grzecznie pomaszerował do szatni nie zwracając na nic uwagi. Spojrzałam się na drużynę.
- Katie mogę cię prosić abyś poprowadziła resztę treningu? Grajcie podania między sobą. Ja zastąpię Ginny, ale to dopiero jutro. Dzisiaj muszę zająć się naszym Złotym Chłopcem.
- Pewnie Hermiono nie ma problemu. Słyszeliście ? Raz do roboty. -Katie wesołym tonem zarządziła powrót do treningu. Wszyscy wzbili się w powietrze. Wszyscy oprócz mojego chłopaka. Podszedł do mnie i spojrzał w moje oczy.
- Nie bądź zazdrosny. Harry jest tylko moim przyjacielem. Wiesz, że nie mogę go teraz zostawić. - powiedziałam do niego szeptając wprost w jego usta.
- Wiem skarbie wiem. - Westchnął i pocałował mnie. Oddawałam pocałunek. Mój umysł został całkowicie wyłączony. - Idź już do niego. Zobaczymy się wieczorem w Pokoju Wspólnym i tam dokończymy - powiedział jeszcze mój chłopak i posłał mi ten swój zawadiacki uśmiech. Po chwili wzbił się w powietrze i już szybował z resztą drużyny. Westchnęłam i szybkim krokiem ruszyłam do szatni. Harry siedział z głową schowaną w dłoniach. Dotknęłam jego ramienia a ten podniósł swój zielony wzrok na mnie.
- Harry chodź ze mną. Wiem co ci pomoże. - powiedziałam cicho. Chłopak pokiwał głową i ruszył za mną. Wyszliśmy z szatni i zaczęliśmy kierować się w stronę Zakazanego Lasu. Potter spojrzał na mnie ze zdziwieniem ja jednak weszłam w pierwsze gęstwiny. Stanęłam między jakimiś drzewami aby nie było mnie widać i przemieniłam się. Po chwili patrzyłam na świat z zupełnie innej perspektywy. Wiedziałam kim się stałam. Wyszłam z powrotem do Harrego a ten spojrzał na mnie zaskoczony. W końcu nie codziennie widzi się szarą wilczycę ze ślepiami w kolorze mlecznej czekolady. Swoim pyszczkiem złapałam rękaw przyjaciela i pociągnęłam go w stronę drzew. Chłopak od razu zrozumiał o co mi chodziło i już w następnym momencie stał przede mną jeleń ze wspaniałym porożem.
- NIE ROZMIESZAJ MNIE POTTER ! WIESZ CO ? ODCHODZĘ Z DRUŻYNY NA ZAWSZE I ZRYWAM Z TOBĄ ! MOŻESZ SOBIE WZIĄĆ DO DRUŻYNY SWOJĄ UKOCHANĄ PRZYJACIÓŁECZKĘ. ! - wskazała na mnie ręką i odeszła zostawiając samego Harrego na środku boiska. Nie zatrzymywał jej, wiedział, że tak będzie lepiej. Zeszłam do niego i podeszłam. Reszta drużyny nie odzywała się stała w pewnej odległości od szukającego. Jako jedyna podeszłam do niego i przytuliłam. Nie odtrącił mnie wręcz przeciwnie wtulił się we mnie jeszcze bardziej. Wiedziałam czego on potrzebuję. Czułam się jakbym znała jego myśli. Spojrzałam na całą drużynę. Wpatrywali się w nas ze współczuciem. Mój wzrok padł na Freda a nasze spojrzenia skrzyżowały się. Widziałam, że był trochę zazdrosny, ale też lekko przybity.
- Harry masz iść do szatni i się przebrać. Bez dyskusji. - dodałam kiedy zauważyłam, że chce coś powiedzieć. Młody Potter grzecznie pomaszerował do szatni nie zwracając na nic uwagi. Spojrzałam się na drużynę.
- Katie mogę cię prosić abyś poprowadziła resztę treningu? Grajcie podania między sobą. Ja zastąpię Ginny, ale to dopiero jutro. Dzisiaj muszę zająć się naszym Złotym Chłopcem.
- Pewnie Hermiono nie ma problemu. Słyszeliście ? Raz do roboty. -Katie wesołym tonem zarządziła powrót do treningu. Wszyscy wzbili się w powietrze. Wszyscy oprócz mojego chłopaka. Podszedł do mnie i spojrzał w moje oczy.
- Nie bądź zazdrosny. Harry jest tylko moim przyjacielem. Wiesz, że nie mogę go teraz zostawić. - powiedziałam do niego szeptając wprost w jego usta.
- Wiem skarbie wiem. - Westchnął i pocałował mnie. Oddawałam pocałunek. Mój umysł został całkowicie wyłączony. - Idź już do niego. Zobaczymy się wieczorem w Pokoju Wspólnym i tam dokończymy - powiedział jeszcze mój chłopak i posłał mi ten swój zawadiacki uśmiech. Po chwili wzbił się w powietrze i już szybował z resztą drużyny. Westchnęłam i szybkim krokiem ruszyłam do szatni. Harry siedział z głową schowaną w dłoniach. Dotknęłam jego ramienia a ten podniósł swój zielony wzrok na mnie.
- Harry chodź ze mną. Wiem co ci pomoże. - powiedziałam cicho. Chłopak pokiwał głową i ruszył za mną. Wyszliśmy z szatni i zaczęliśmy kierować się w stronę Zakazanego Lasu. Potter spojrzał na mnie ze zdziwieniem ja jednak weszłam w pierwsze gęstwiny. Stanęłam między jakimiś drzewami aby nie było mnie widać i przemieniłam się. Po chwili patrzyłam na świat z zupełnie innej perspektywy. Wiedziałam kim się stałam. Wyszłam z powrotem do Harrego a ten spojrzał na mnie zaskoczony. W końcu nie codziennie widzi się szarą wilczycę ze ślepiami w kolorze mlecznej czekolady. Swoim pyszczkiem złapałam rękaw przyjaciela i pociągnęłam go w stronę drzew. Chłopak od razu zrozumiał o co mi chodziło i już w następnym momencie stał przede mną jeleń ze wspaniałym porożem.
Chodź za mną.
Ruszyłam biegiem w stronę środka Zakazanego Lasu. Słyszałam za sobą uderzanie kopyt o ziemię.
Nadążasz ?
Pytasz a wiesz.
Uwielbiałam porozumiewanie się telepatyczne zwierząt. Na odpowiedź Harrego wesoło zaszczekałam i mogłabym zagwarantować, że w tym momencie mój rogaty przyjaciel wywrócił oczami. Po 5 minutach biegu dobiegliśmy na polanę gdzie kwitły różnego rodzaju kwiaty, gdy było mi smutno często przychodziłam tu nocą. Spojrzałam na mojego rogatego przyjaciela. W jego oczach widziałam zachwyt gdy tak rozglądał się po polanie. Słońce świeciło wysoko na niebie. Po raz pierwszy od kilku dni była taka piękna pogoda. W oddali słyszałam jakby śmiechy bliźniaków. Położyłam się pośród kwiatów, zamruczałam gdy poczułam jak słońce przyjemnie grzeje mój grzbiet. Poczułam jak trawa obok mnie ugina się pod czyimś ciężarem. Otworzyłam ślepia i wbiłam swój wzrok w mojego zielonookiego przyjaciela.
Mionka ! Pobaw się ze mną !
W co ty chcesz się bawić Harry ?
W berka ! No Mionka dawaj !
Spojrzałam z politowaniem na mojego przyjaciela,który szczerzył do mnie swe białe ząbki, lecz wstałam i łapą szturchnęłam jeszcze leżącego przyjaciela.
Gonisz !
I ze śmiechem uciekłam. Czułam jak jeleń mnie goni. Po chwili poczułam jak dotknął mnie porożem.
Teraz ty gonisz !
I ganialiśmy się tak w kółko. Nie liczyliśmy czasu. Dopiero gdy słońce zaczęło chylić się ku zachodowi, my zmęczeni gonitwą położyliśmy się na środku polany. Nie odzywaliśmy się do siebie. Obydwoje potrzebowaliśmy ciszy. Z Harrym rozumieliśmy się bez słów, może to dlatego, że zachowywaliśmy się jak rodzeństwo. Mój przyjaciel odwrócił łeb w moją stronę. Spojrzałam na niego przenikliwie.
Dziękuję za to, że jesteś Hermiono.
Zawsze będę Harry. Pamiętaj o tym.
Jesteś dla mnie jak brat. Wiesz o tym.
Wiem i dziękuję ci za to. Jesteś wspaniałą
przyjaciółką i siostrą.
Przytuliłam się do jelenia a z moich ślepi popłynęło kilka łez.
Czas się zbierać Harry.
Jeleń pokiwał głową na znak zgody i wstał. Uczyniłam to samo. Nie śpiesząc się ruszyliśmy w drogę powrotną. Pokonaliśmy ją w ciszy, każde z nas pogrążone w swoich myślach. Już dawno nie spędziliśmy z Harry tyle czasu co dzisiaj. Gdy dochodziliśmy na skraj Zakazanego Lasu przemieniliśmy się w ludzkie postacie. Posłałam mojemu przyjacielowi uśmiech co ten odwzajemnił. Na dworze robiła się szarówka gdy dochodziliśmy do Hogwartu. Kiwaliśmy głowami gdy jakiś uczeń się z nami witał. Po drodze spotkaliśmy Ginny z jakimś ślizgonem. Pociągnęłam młodego Pottera i w szybszym tempie pokonaliśmy drogę do Pokoju Wspólnego. Weszliśmy do niego ramie w ramię.
- Idę do dormitorium Miona. Musze wszystko przemyśleć, ale nie martw się. Nic złego sobie nie zrobię. Obiecuję. - powiedział do mnie czarnowłosy i przytulił mnie na pożegnanie. Potem ruszył w stronę swojego dormitorium a ja ? Podeszła do mojego chłopaka, który siedział na fotelu i czytał jakąś książkę. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem i usiadłam mu na kolanach. Nie odrywając wzroku od książki powiedział.
- Widzę, że moja dziewczyna przypomniała sobie o mnie. Cóż za zaszczyt.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Myślałam, że wszystko sobie wyjaśniliśmy.
- Ale Fred...ja.. - nie dokończyłam bo mój chłopak wybuchł niepohamowanym śmiechem zbijając mnie lekko z tropu.
- Wiem kochanie. Wiem. Sprawdzałem tylko jak zareagujesz. - powiedział odkładając książkę na pobliski stolik i całując mnie przy okazji w nos. Wypuściłam powietrze i uśmiechnęłam się. Mój chłopak zaczął się przybliżać do mnie, lecz coś nam przerwało.
- Ehehem ! - odwróciliśmy głowy w kierunku z którego dochodził odgłos. Przed nami stała wysoka blondynka. Uśmiechnęła się do mnie sztucznie i spojrzała na Freda uśmiechając się uwodzicielsko. Miałam ochotę wstać i pacnąć ją w ,,Ten Kaczy Łeb'' jednak powstrzymała mnie dłoń mojego chłopaka, który trzymał ją na mojej talii.
- Tak ? - powiedział oschle rudowłosy na co uśmiech paniusi zmalał. W myślach zaśmiałam się na ten widok. Dobrze wiedziałam, że Fred nie lubi jak ktoś przerywa ,,nasze'' chwile samotności.
- Ohh Freddiee ! Chciałam się zapytać co było zadane z numerologii bo głupiaa ja zapomniałam zanotować. Ahhh bo wiesz u mnie w szkole jest inaczej i wgl.. - blondynka wydawała mi się tak pusta jak stojący na stoliku wazon ze sztucznymi kwiatami. Fred spoglądał na nią z politowaniem.
- George ! - krzyknął mój chłopak i już po chwili koło nas zjawił się drugi bliźniak. Na przywitanie dostałam od niego buziaka w policzek.
- Asio ! Ona jest moja głąbie nie zapominaj ! - powiedział udając złego Fred. Po chwili jednak roześmialiśmy się zapominając kompletnie o blondynce.
- ehem ! Ja tu jestem ! - powiedziała patrząc na mnie z nienawiścią.
- George, stary. Mógłbyś powiedzieć koleżance co jest zadane z numerologii? Bo ja jestem trochę zajęty...
- Pewnie ! A panią zapraszam ze mną. Niech pani da spokój naszym gołąbeczką. - drugi bliźniak puścił nam oczko i zabrał ze sobą plastika, który ewidentnie był zawiedziony, że to nie mój chłopak poda jej numerologie. Spojrzałam w oczy mojego chłopaka a potem przytuliłam się do niego. Nie chciałam aby ktoś mi go odebrał, lecz miałam złe przeczucia co do tej dziewczyny. Przyszłość miała pokazać co i jak.
***********************************************************************
Jejku ! Jakiś długi mi wyszedł xd Hahah :D Myślę że ujdzie jakoś :)) Dziękuję za wszystkie komentarze. Są bardzo budujące i motywujące. Następny rozdział pojawi się chyba w sobotę bo teraz wyjeżdżam. Ledwo udało mi się dodać ten :D Pozdrawiam serdecznie ;*
A no i oczywiście Manii odbiło ! Zaczęłam pisać nowe opowiadanie oczywiście o Fremione ! Zastrzelcie mnie ! Mam już prolog. Ale to opowiadanie dodam jak zakończę to więc jeszcze trochę poczekacie :) Bo poczekacie prawda ? :)
5 komentarzy = nowy :)
- Idę do dormitorium Miona. Musze wszystko przemyśleć, ale nie martw się. Nic złego sobie nie zrobię. Obiecuję. - powiedział do mnie czarnowłosy i przytulił mnie na pożegnanie. Potem ruszył w stronę swojego dormitorium a ja ? Podeszła do mojego chłopaka, który siedział na fotelu i czytał jakąś książkę. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem i usiadłam mu na kolanach. Nie odrywając wzroku od książki powiedział.
- Widzę, że moja dziewczyna przypomniała sobie o mnie. Cóż za zaszczyt.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Myślałam, że wszystko sobie wyjaśniliśmy.
- Ale Fred...ja.. - nie dokończyłam bo mój chłopak wybuchł niepohamowanym śmiechem zbijając mnie lekko z tropu.
- Wiem kochanie. Wiem. Sprawdzałem tylko jak zareagujesz. - powiedział odkładając książkę na pobliski stolik i całując mnie przy okazji w nos. Wypuściłam powietrze i uśmiechnęłam się. Mój chłopak zaczął się przybliżać do mnie, lecz coś nam przerwało.
- Ehehem ! - odwróciliśmy głowy w kierunku z którego dochodził odgłos. Przed nami stała wysoka blondynka. Uśmiechnęła się do mnie sztucznie i spojrzała na Freda uśmiechając się uwodzicielsko. Miałam ochotę wstać i pacnąć ją w ,,Ten Kaczy Łeb'' jednak powstrzymała mnie dłoń mojego chłopaka, który trzymał ją na mojej talii.
- Tak ? - powiedział oschle rudowłosy na co uśmiech paniusi zmalał. W myślach zaśmiałam się na ten widok. Dobrze wiedziałam, że Fred nie lubi jak ktoś przerywa ,,nasze'' chwile samotności.
- Ohh Freddiee ! Chciałam się zapytać co było zadane z numerologii bo głupiaa ja zapomniałam zanotować. Ahhh bo wiesz u mnie w szkole jest inaczej i wgl.. - blondynka wydawała mi się tak pusta jak stojący na stoliku wazon ze sztucznymi kwiatami. Fred spoglądał na nią z politowaniem.
- George ! - krzyknął mój chłopak i już po chwili koło nas zjawił się drugi bliźniak. Na przywitanie dostałam od niego buziaka w policzek.
- Asio ! Ona jest moja głąbie nie zapominaj ! - powiedział udając złego Fred. Po chwili jednak roześmialiśmy się zapominając kompletnie o blondynce.
- ehem ! Ja tu jestem ! - powiedziała patrząc na mnie z nienawiścią.
- George, stary. Mógłbyś powiedzieć koleżance co jest zadane z numerologii? Bo ja jestem trochę zajęty...
- Pewnie ! A panią zapraszam ze mną. Niech pani da spokój naszym gołąbeczką. - drugi bliźniak puścił nam oczko i zabrał ze sobą plastika, który ewidentnie był zawiedziony, że to nie mój chłopak poda jej numerologie. Spojrzałam w oczy mojego chłopaka a potem przytuliłam się do niego. Nie chciałam aby ktoś mi go odebrał, lecz miałam złe przeczucia co do tej dziewczyny. Przyszłość miała pokazać co i jak.
***********************************************************************
Jejku ! Jakiś długi mi wyszedł xd Hahah :D Myślę że ujdzie jakoś :)) Dziękuję za wszystkie komentarze. Są bardzo budujące i motywujące. Następny rozdział pojawi się chyba w sobotę bo teraz wyjeżdżam. Ledwo udało mi się dodać ten :D Pozdrawiam serdecznie ;*
A no i oczywiście Manii odbiło ! Zaczęłam pisać nowe opowiadanie oczywiście o Fremione ! Zastrzelcie mnie ! Mam już prolog. Ale to opowiadanie dodam jak zakończę to więc jeszcze trochę poczekacie :) Bo poczekacie prawda ? :)
5 komentarzy = nowy :)