Rozdział 23
Była kolacja. Wszystkie osoby w Wielkiej Sali omawiały szczegóły balu, byłam jedną z nich. Myślałam w co się ubrać i doszłam do wniosku, że wypad do Hogsmeade będzie konieczny. Pojawił się tylko jeden szczegółowy problem. Nie miałam z kim się wybrać na zakupy. Z chłopakami nie pójdę. Chciałam zaskoczyć ich swoim strojem. Z Ginny się nie odzywam. Rozglądałam się po Wielkiej Sali mając nadzieję na olśnienie. I rzeczywiście dostałam go. Przyglądałam się stołowi krukonów i wtedy mój wzrok padł na moją blondwłosą koleżankę. Z uśmiechem dokończyłam jedzenie i rzucając Zaraz Wracam ruszyłam w kierunku Luny.
- Hej. Luno mogę mieć do ciebie pytanko ? - zapytałam się dziewczyny. Blondynka uśmiechnęła się do mnie ciepło.
- Witaj Hermiono. W czym mogę ci pomóc ?
- Widzisz, czy chciałabyś wybrać się ze mną do wioski w sobotę na zakupy ? - uśmiech nie schodził z twarzy mojej koleżanki, która twierdząco pokiwała głową przez co mój uśmiech powiększył się jeszcze bardziej.
- To o 10 przy Wielkiej Sali ? - zapytała się mnie krukonka. Pokiwałam głową na zgodę i już miałam odchodzić, gdy zatrzymał mnie kogoś krzyk.
- Granger! Chcesz iść ze mną na bal ? Oczywiście, że chcesz.- odwróciłam się i zobaczyłam stojącego na ławce Briana Comela. Przystojnego krukona z siódmego roku. Niestety uroda i rozum nie idą w parze w jego przypadku. Był zbyt pewny siebie i strasznie zarozumiały. Czasami myślałam czy nie powinien on być w Slytherinie. Spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Wybacz Comel, ale mam już partnera i to na pewno nie jesteś ty. - powiedziałam uśmiechając się wrednie. Po szkole niosły się plotki, że chłopak jest we mnie zadurzony i próbuję zwrócić moją uwagę na siebie. Chłopakowi zszedł lekko uśmiech z twarzy, ale nie dał po sobie poznać, że jakoś odczuł moją odmowę.
- To nie możliwe beybe. Ja jestem tak zajebisty, że wszyscy się chowają od błysku mojej zajebistości.- powiedział dumnie wypinając klatkę. Zaśmiałam się. Czułam wzrok całej szkoły wraz z gronem pedagogicznym. Czułam palący wzrok mojego chłopaka. Odwróciłam się do niego i posłałam mu uspokajający uśmiech.
- Aaaa.. ty to uważasz jako zajebistość ja to uważam jako głupotę. - cała szkoła roześmiała się serdecznie na moje porównanie. - Zresztą, gdybyś nie wiedział to status mam W ZWIĄZKU.
Odwróciłam się od niego i zamierzałam wrócić do przyjaciół. Nie przewidziałam jednak, że wściekły Comel złapię mnie za ramię i siłą odwróci.
- Nie zadzieraj ze mną kotku. Mnie się nie zostawia na lodzie. - powiedział wręcz sycząc i w tym momencie byłam pewna, że tiara przydziału popełniła poważny błąd nie przydzielając go do wężyków. Cała sala zamarła.
- Radzę Ci ją puścić Comel. - wściekły ton Freda doprowadził do tego, że po moich plecach przeszły ciarki. Odwróciłam się i spostrzegłam, że zmierza on w naszym kierunku. Przełknęłam ślinę, zły Fred wcale nie oznaczał nic dobrego, a to, że za nim szedł George i Lee nie dodawało mi otuchy ich miny również wskazywały na to, że nie podoba im się ta cała sytuacja. Kawałek za nimi w bojowych pozycjach stali Harry, Ron, Seamus, Dean i Neville. Westchnęłam.
- Co wzdychasz ? - zapytał Brian, który trochę stracił pewności siebie.
- Będą kłopoty.- Jego uścisk na moim ramieniu zelżał, co pozwoliło mi wyrwać się z jego uścisku. W kilku sekundach znalazłam się przy moim bliźniaku, który automatycznie objął mnie.
- Nic ci nie jest ? - zapytał, czuło spoglądając na mnie. Wtuliłam się w niego.
- Nie, trochę mnie ramię boli....,ale to nic. - dodałam szybko czując jak mięśnie mojego chłopaka się napinają.
- Jeszcze raz będziesz się jej narzucać to inaczej pogadamy. - rudowłosy powiedział do Briana i razem ze mną ruszył w kierunku wyjścia. Za nami poszli nasi przyjaciele i w niedługim czasie siedzieliśmy w naszym pokoju wspólnym rozkoszując się chwilą spokoju.
*
- Panie, nudzi mnie już to całe udawanie. - pewna kobieta klęczała przed swoim panem i władcą.
- Jeszcze trochę moja droga. Cały nasz plan będzie miał finał na ich wielkim balu. - powiedział prawie sycząc. Kobieta z obłędem w oczach wpatrywała się w czarną postać.
- A co z tym wyrzutkiem panie. W końcu się zorientują, że nie ma dwóch osób. - powiedziała.
- Ale wtedy ciebie i jej już nie będzie tam. To będzie wielka niespodzianka. - powiedziała z dumą postać. Tak, ciemne czasy nadchodzą.
****************************************************************
Jest kolejny rozdział :) Krótszy, ale kolejny... uwaga, uwaga będzie dłuższy i to pewne :D
- Nie, trochę mnie ramię boli....,ale to nic. - dodałam szybko czując jak mięśnie mojego chłopaka się napinają.
- Jeszcze raz będziesz się jej narzucać to inaczej pogadamy. - rudowłosy powiedział do Briana i razem ze mną ruszył w kierunku wyjścia. Za nami poszli nasi przyjaciele i w niedługim czasie siedzieliśmy w naszym pokoju wspólnym rozkoszując się chwilą spokoju.
*
- Panie, nudzi mnie już to całe udawanie. - pewna kobieta klęczała przed swoim panem i władcą.
- Jeszcze trochę moja droga. Cały nasz plan będzie miał finał na ich wielkim balu. - powiedział prawie sycząc. Kobieta z obłędem w oczach wpatrywała się w czarną postać.
- A co z tym wyrzutkiem panie. W końcu się zorientują, że nie ma dwóch osób. - powiedziała.
- Ale wtedy ciebie i jej już nie będzie tam. To będzie wielka niespodzianka. - powiedziała z dumą postać. Tak, ciemne czasy nadchodzą.
****************************************************************
Jest kolejny rozdział :) Krótszy, ale kolejny... uwaga, uwaga będzie dłuższy i to pewne :D