Rozdział 28
Życie jest to najcenniejsza rzecz jaką posiada człowiek. To coś co może nam odebrać jedynie śmierć. To my decydujemy jak nasze życie się potoczy. To od nas zależy jakie będzie. Leżąc na zimnej marmurowej podłodze przywoływałam w myślach najpiękniejsze chwile. Słyszałam jakby z oddali głos Ginny, słyszałam jej szloch. Przekręciłam delikatnie głowę w jej stronę. Posłałam nikły uśmiech, chcąc ją jakoś uspokoić. Widziałam jej kryształowe łzy spływające ciurkiem po policzkach, jej potargane rude włosy. Chciałam ją zapamiętać jako uśmiechniętą nastolatkę. Wiedziałam, że już długo nie pożyję. Czułam, że to kwestia kilku minut. Powoli sunęłam wzrokiem po twarzach śmierciożerców. Widziałam ich szydercze uśmiechy. Widziałam ich pałające nienawiścią oczy, lecz może nie wszystkich. Jedne, czekoladowe tęczówki wpatrywały się we mnie ze smutkiem i chociaż starały się to ukryć, ja to doskonale widziałam. Spojrzałam się na brudny sufit w tym pomieszczeniu. Nie tak wyobrażałam sobie swoją śmierć. Chciałam dożyć sędziwego wieku. Chciałam móc wychować swoje dzieci, a potem pomóc przy wnukach. Jednak los chciał chyba inaczej. Po moim policzku popłynęła jedna łza na wspomnienie pewnego rudowłosego chłopaka.
Fred.
Poczułam szarpnięcie, tak jakby ktoś mnie kopnął. Jakieś 2 metry ode mnie z wyciągniętą w moją stronę różdżką stał Voldemort. Uśmiechał się do mnie z ironią.
- No Granger wielki Potter zostawił was na naszą pastwę. Nie przybył po was. ZOSTAWIŁ. Cóż z niego za przyjaciel prawda ? - zadał mi pytanie chociaż wiedziałam, że było ono tylko retoryczne. Spojrzałam się w oczy tego potwora.
Tak bardzo nie chciałam od niego odchodzić bez żadnego pożegnania.
Tak nie chciałam go zostawiać.
Tak bardzo chciałam móc zostać z nim.
Tak bardzo chciałam żyć.
Poczułam szarpnięcie, tak jakby ktoś mnie kopnął. Jakieś 2 metry ode mnie z wyciągniętą w moją stronę różdżką stał Voldemort. Uśmiechał się do mnie z ironią.
- No Granger wielki Potter zostawił was na naszą pastwę. Nie przybył po was. ZOSTAWIŁ. Cóż z niego za przyjaciel prawda ? - zadał mi pytanie chociaż wiedziałam, że było ono tylko retoryczne. Spojrzałam się w oczy tego potwora.
- Najlepszy na świecie. - wyszeptałam cicho w jego stronę. Wiedziałam, że to usłyszy. W pomieszczeniu panowała bowiem niczym nie zmącona cisza. Jaszczur nic nie powiedział tylko rzucił na mnie Crucio. Moje ciało przeszył niewyobrażalny ból, jednak nie krzyczałam. Zacisnęłam usta w wąską linię, pozwoliłam jedynie aby po moich policzkach płynęły swobodnie łzy. Słyszałam krzyk Ginny, przez co moje serce zakuło mnie. Tak bardzo nie chciałam żeby cierpiała. Była dla mnie jak siostra i nie chciałam żeby cokolwiek jej się stało. Zamknęłam oczy mając nadzieję, że już ich nie otworzę. Nie chciałam tu być. Z bólu i wszystkich emocji zemdlałam.
*
Krzyczałam - aby zostawili ją w spokoju.
Groziłam - że jeżeli coś jej się stanie nie daruję im tego.
Błagałam - Merlina, aby sprowadził pomoc.
Płakałam - widząc ból jaki doznawała moja przyjaciółka.
Cierpiałam - wiedząc, że nie mogę jej pomóc.
Marzyłam - aby znaleźć się z daleka od tego miejsca.
Wierzyłam - że jest nadzieja aby nas ocalić.
*
Krzyczałam - aby zostawili ją w spokoju.
Groziłam - że jeżeli coś jej się stanie nie daruję im tego.
Błagałam - Merlina, aby sprowadził pomoc.
Płakałam - widząc ból jaki doznawała moja przyjaciółka.
Cierpiałam - wiedząc, że nie mogę jej pomóc.
Marzyłam - aby znaleźć się z daleka od tego miejsca.
Wierzyłam - że jest nadzieja aby nas ocalić.
Nie mogłam patrzeć na to jak Miona obrywa kolejnym Crucio. Mimo wszystko byłam z niej dumna. Nie krzyczała z bólu. To że go czuła można było zauważyć po spływających po jej policzkach łzach. Czułam jej ból patrząc na nią. Była dla mnie jak starsza siostra, którą zawsze chciałam mieć. Już od pierwszego roku kiedy byłam w Hogwardzie powstała między nami nić porozumienia. Hermiona często pomagała w wypracowaniach i pracach domowych tak aby nikt nie wiedział. Nie to żebyśmy wstydziły się siebie. To nie tak. Po prostu nie chciałyśmy zbędnych pytań. Z roku na rok więzi między nami zacieśniały się. Ja mówiłam jej o swoich problemach a ona mi o swoich. W każde wakacje nie mogłam się doczekać kiedy to właśnie ona przyjedzie. Zżyłyśmy się ze sobą bardzo. Z biegiem czasu stałyśmy się siostra, kimś dla siebie najważniejszym. To zawsze do niej mogłam udać się po radę, to ona słuchała opowiadań o moich miłościach, to z nią wyzywałam na nauczycieli kiedy postawili mi złą ocenę. Przymknęłam oczy wspominając wszystkie szczęśliwe z nią chwile. Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, lecz nagły huk przywrócił mnie do ziemi. Niespodziewający się tego śmierciożerca wypuścił mnie z czego ja skorzystałam i pognałam do leżącej już na podłodze Hermiony. Spojrzałam na jej bladą twarz i zamknięte oczy.
Nie, nie, nie. Miona proszę Cię tylko nie Ty.
Po moich policzkach zaczęły płynąć słone łzy. Nie zwracałam uwagi na to co się działo dookoła. Trzymałam chłodną dłoń przyjaciółki mając nadzieję, że otworzy oczy i uśmiechnie się do mnie tak jak zawsze. Nic takiego jednak się nie stało. Klęczałam obok niej prosząc Merlina o pomoc.
- Ginny ! - odwróciłam się powoli w stronę osoby, która mnie wołała. W moją stronę biegł nie kto inny jak młody Potter. Dobiegł do mnie i przytulił. Wtuliłam się w niego ufnie. Jego wzrok padł na Hermione.
- Ginny ! - odwróciłam się powoli w stronę osoby, która mnie wołała. W moją stronę biegł nie kto inny jak młody Potter. Dobiegł do mnie i przytulił. Wtuliłam się w niego ufnie. Jego wzrok padł na Hermione.
Miona
Cichy szept zielonookiego dobiegł do mych uszu.
- Już was stąd zabieram. - powiedział. - Tonks ! Musisz mi pomóc.
Już po chwili stała przy nas kobieta w fioletowych włosach. Złapała mnie i Pottera za rękę który złapał również i brązowooką. Poczułam szarpnięcie w okolicach pępka, poczuwszy trawę pod stopami, upadłam zmęczona na nią. Zamknęłam oczy, czułam że odpływam. Moje ciało wypełnił spokój.
Już po chwili stała przy nas kobieta w fioletowych włosach. Złapała mnie i Pottera za rękę który złapał również i brązowooką. Poczułam szarpnięcie w okolicach pępka, poczuwszy trawę pod stopami, upadłam zmęczona na nią. Zamknęłam oczy, czułam że odpływam. Moje ciało wypełnił spokój.
Byłyśmy w domu, bezpieczne.
**********************************************
A więc jest rozdział 28 :)
I no cóż mam dla was kilka informacji.
,,Para w Gryffindorze" powoli dobiega końca. Przewiduje jeszcze 2 rozdziały + epilog.
Po opowiadaniu ,,Para w Gryffindorze" mam pomysł na kolejne opowiadanie również Fremione lecz po zakończeniu edukacji. Do końca stycznia- połowy lutego pragnę zakończyć to opowiadanie, a nowe jeśli ktoś będzie je czytać chce zacząć na początku marca :)
Pozdrawiam :)
A więc jest rozdział 28 :)
I no cóż mam dla was kilka informacji.
,,Para w Gryffindorze" powoli dobiega końca. Przewiduje jeszcze 2 rozdziały + epilog.
Po opowiadaniu ,,Para w Gryffindorze" mam pomysł na kolejne opowiadanie również Fremione lecz po zakończeniu edukacji. Do końca stycznia- połowy lutego pragnę zakończyć to opowiadanie, a nowe jeśli ktoś będzie je czytać chce zacząć na początku marca :)
Pozdrawiam :)
No,no,no. Ale jak dobrze doczytałam to tutaj to opowiadanie nr.2 zaczniesz? Mam taką nadzieje. Szkoda, że już kończysz. Zastanawiam się właśnie nad twoim epilogiem jak będzie wyglądał... Kieruję się na twojego bloga z chęcią przeczytania. No więc weny :3 Rozdzialik fajnie wyszedł z nutką emocji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Pauline. ^^
świetny rozdział! :3
OdpowiedzUsuńdlaczego tak szybko kończysz? :(
zapraszam do mnie, niedawno dodałam nowy rozdział :) http://fremione-moja-historia.blogspot.com/2014/01/rozdzia-xl-po-prostu-obiecaj-ze-nie.html
miłego dnia! C;
Wow. Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńWeny.
Pozdrawiam, Lili.